top of page

Piotr Janicki - Dni z przykładami (5)



V. Ci, którzy żyją


Od kiedy połacie czasu zajęło serce (Murphy (Petrouchka)) („Litwince nudno między Litwinkami” [1]), to dziewa się pod legislacyjnym nadzorem otwartych tajemnic światła. To naprawdę jest takie duże, a jego ruch… Rumi:


Jestem cząsteczkami kurzu w świetle słońca.

Jestem promiennym słońcem.

[…]

Jestem wszelkimi planami stworzenia, wirującą galaktyką,

Ewolucyjną inteligencją, unoszeniem i rozpadem.

Tym, co jest i czego nie ma”

(2004, s. 80).


Strasznie dużo mamy czasu, żeby wyjaśnić przód [2] i tył [3], tak przy okazji. Była też chwila, jak się nam wydaje, że Białystok ściek i spływ, a niedaleki Bielsk Podlaski z inną białą rzeką w nazwie nie jest grodem nadrzecznym, bo ją zawdzięcza młynom i mące, a nawet krochmalowym leszczynom. Tak miał starosta bielski Adam Kazanowski, bez “c”, natomiast książkę o młodym bialskopodlaskim Żydzie tłumaczyła z jidysz Anna Kałużna, z “n”: samo mi się to podobieństwo zobaczyło i zagrało, ba! Pewien amerykański dziennikarz przytoczył głaz, tfu, to znaczy wspomnienie Alice Coltrane o harfie, którą kilka miesięcy przed śmiercią zamówił John. Przy otwartych oknach harfa odzywała się sama (chociaż poruszana wiatrem). Na kałmuckim (zootechn.) wierchu nieskończonej mowy, a mówimy o zakresie języków z początkową stacją germańskich i końcową ruskich, urokiem odżywia się ułuda, ułuda KARMI chytrość, która syta stwarza umysł. Gdy tego nie rozumieć, wtenczas nazywać cieśninę Ajnów imieniem Jean-François de Galaup comte [après le marquis et avant le vicomte – Pierre Yanicky] de La Pérouse. Mojemu umysłowi bliższy jest Brad Pitt; kiedy on gra bogacza, to zastanawiam się, jak dużą część jego biznesów stanowi aktorstwo, czy – gdyby to powiedzieć naszym wiotkim językiem – które tykło Pamiętników Henia Ciecierskiego symbolizuje okładkowy wielbłąd, bo według nas nie pierwsze zdanie:


Urodziłem się [...] matka moja [...] (córka słynnego…) schroniła się w smutnych i niebezpiecznych czasach ostatniego Powstania.


a to zdanie, w którym było dziecko „pod opieką służby i nie zawsze szczęśliwie przez ojca dobieranych wychowawczyń i guwernerów”. Widać ojciec wielkoduszny, kochany, naiwny i tylko jeden schodek przez żonę od Henia Rzewuskiego, władyki godności szlacheckich z „kur, kurcząt, kaczek, indyków i prosiąt, już ryb i zajęcy nie licząc [22] [...] Oprócz dwóch sieni [23] [...] Imci Pan Diabeł w Skrzeszewie [22] [...] Stary, blisko stuletni dziad [23] [...] Miał on zaszczyt siedzieć w więzieniu z Mickiewiczem [28] [...] Stał też w sali jadalnej…” [29] w bańdziochu „z czarnego marmuru [35] [...] kararyjskiego marmuru, dzieło profesora Tatarkiewicza [38] [...] moc prześlicznej porcelany [40] [...] w dwóch pięknych mosiężnych klatkach [42] [...] po francusku [43] [...] w swoim łóżeczku [45] [...] w asystencji służącego [48] [...] w salonie [51] [...] W owych czasach [53] [...] pióra i obsadki [...] ze sprośnymi goliznami [57]”.


 

[1] Konrad Wallenrod



bottom of page