top of page

Mikołaj Dalek – Lot 49 (mowa zależna)


Koncepcja i kierunek artystyczny: Marcin Tuzinek, obraz wygenerowany przez AI, za pomocą OpenAI DALL·E



To już było kiedy indziej. W każdym razie, trzy dni temu siedzę ja i siedzi Bernays i Bernays nachyla się do mnie jeszcze bardziej blondoblady i jeszcze bardziej w swoim dziwnym nieprawym zwrocie niż zazwyczaj i mówi, że ogólnie, no, przytrafiło mu się coś dziwnego ostatnio. Pytam się – co? On przez chwilę trzyma w gardle myśl, jakąś część przełyka, mówi – pomagałem ładować samolot ostatnio, STURP mi załatwiła fuchę. Zaczynają o trzeciej rano, światła go rażą, głodny jest, większość ekipy jest z jakichś śmiesznych państewek na Kaukazie, prawie nikt nie mówi po polsku i w sumie nikt nie wie co się dzieje, i Bernays mi wtedy mówi, w tamtej chwili, że w życiu nie widział tyle uzbrojonej ochrony. Facet, który przerobił n lat w woju, nawet jak na radiostacji czy gdzie tam, mówi mi, że w życiu nie widział tyle uzbrojonego ludu. Zastraszenie potężnie trzymało wszystkich tych z Kaukazu i Bernaysa też, ale on przynajmniej trzymał twarz, tak mi dodał. Pytam się co w ogóle tam ładowali, on mówi że to właśnie jest najgorsza sprawa dla niego teraz. Pytam co tam ładowali chłopie, on wstaje i takim paranoicznym, paradnym krokiem swoim idzie po kolejną butelkę.


Ale wraca.


No i ogólnie, bo jeszcze to nie padło, ładowali wszystko do jednego z większych boeingów jakie są, w pełni transportowego, ale papiery i miejsce mówiły – cywil. Bernays sobie kica po tej płycie lotniska, bierze paczkę, o taką metr na metr na metr, staje pod rampą, wołają wejdź!, wchodzi, upycha tam, gdzie mówią że ma upchnąć, idzie po kolejną paczkę. Tak do zrzygania, szlag cię trafia ze znudzenia, nawet jak płacą za godzinę. I jak już Bernays wraca z tą butelką, siada, nalewa sobie, mi, znowu sobie, to mówi że te kartony miały pozaklejane loga, ale kilka niechlujnie, czegoś się doczytał i kilka odnalazł potem w internecie. W ogóle to jest jakaś firma w zbrojeniówce, tylko taka, której on nie znał. Wrócił do domu i sprawdził ich stronę, mocno prymitywna była, jakby z poprzedniego tysiąclecia, i dziwne to było dla niego, bo rzekomo hula tylko od ośmiu lat. Nie, nie sprawdzał daty kiedy zarejestrowali sobie domenę, trzeba będzie go przy okazji zapytać. Ale firemka się nazywa Gradual Blue i to tyle z wartościowych informacji na ich stronie według niego. Parę pierdół o współpracy w Stanach i w Europie, ale nawet nie piszą co w sumie robią i była jeszcze infolinia, ale nie miał odwagi zadzwonić.


Więc Bernays przenosi sobie te pudełka, jedno po drugim, zmęczenie już go bierze, to się potyka-wypieprza twarzą na beton. Pakunek mu wypada z rąk i ląduje w cieniu pod murkiem. Chyba przerażony, że ta ekipa ochroniarska go postrzeli, biedny, podbiega niemal na czworaka zobaczyć w jakim stanie jest paczka. Tutaj mi zrobił taką zwiotczałą pauzę, trzeba było go szturchnąć, on patrzy się na mnie, i mówi że karton puścił, a pod spodem było szkło, a pod szkłem była moja głowa, bez wyrazu zawieszona pośrodku szkła, jakby w formalinie. Gdyby nie to jaki był wcześniej, sytuacja byłaby żartem i sprawa byłaby zamknięta, ale drżał w emocjach i przyrzekał na życie swoje i STURP. Pytam go o zmęczenie, brak snu, używki, ten znowu przyrzeka na życia. Moja głowa, na sto procent. Przeraziło go to tak, że musiał się ze mną spotkać i mi o tym opowiedzieć, i nie wiem czy mu wierzę, ale załóżmy że na obecną chwilę wierzę. Potem nasza rozmowa trochę siadła, bo ani ja, ani on nie byliśmy w stanie wymyślić co z tym dalej w sumie zrobić. Raczej nie pobiegniesz z czymś takim na policję, a jak do gazet, to tylko tych słabszych. Poza tym, nie mam czasu węszyć gdzie nie trzeba i zachodzić za skórę jakiejś yoyodynie na kiju. Myślę o tym tak: jeżeli mają tam moją głowę, to najpewniej jedną, może dwie max i Bernays po prostu ślepym zrządzeniem losu akurat na nią trafił. Pozostałe należą do innych, może ważniejszych ode mnie osób, więc to nie jest mój wyjątkowy problem, ani złośliwość wymierzona we mnie szczególnie i jak coś z tym strzeli, to tak że samo się pojawi w telewizji i gazetach. Bernays myśli że chcą zastąpić nas klonami.


Byłoby fajnie.


Oprócz tego, nasze spotkanie było mocno spoko. Resztę wieczora Bernays spędził uchlany, jęcząc nad tym jak to STURP wpędza go w problemy, i jest dla niego za wysoka, za ruda, i ma zbyt drapieżną twarz i on w ogóle jej nie kocha. Dalej bierze od niej zlecenia, bo jest cały w długach, a poza tym umiarkowanie konsekwentna praca fizyczna odciąga go od gorszych decyzji.

bottom of page