top of page

Maciej Kotłowski - zestaw pięciu wierszy


grafika, Joanna Haudek



Zwróć uwagę


Zauważ, że aby się wyspać musimy chodzić spać.

Nasze komórki niekiedy grają same z siebie

i aby były wyłączone musimy je wyłączać. Później

spojrzenia przez okno (aż się boję). Najbardziej zielona ośla łączka

nad ciekiem ze wzgórz, wybetonowana w lądowisko dla kopar.

Rano niewyspanie ale dało się zrobić komórką zdjęcie skowronka,

który grał na błękicie i mrozie. Za mały zoom

i wyszedł jak ostatni zeszłoroczny liść. Spojrzenie za okno (aż się boję).

Formy megamarketów wypiekają ceny. Zauważ aby być

niezależnym od cen, trzeba mieć albo nie mieć kasy.

Gdy niektórzy marzę o kinky show w podziemiach centrum handlowego,

sutki podróżnych stoją na chłodzie, ale nie w czarnych piramidkach.

Okej ale przesuń to na całość. Dlatego jedni jeżdżą rowerem,

a inni kosmiczną bryką. Dziadek miał bryczkę. Czy to był wtedy

luksus i relaks. Proszę zaprząc i zapytać powojennego konia Hansa

i pozwolić, żeby kolana wyłaziły mu jak odpowiedź przez skórę.

Hans szedł przed dziadkiem i odszedł przed dziadkiem. Zauważ,

że jeśli mamy pary zazwyczaj znikamy parami.

Jak bociany nad bagnistym horyzontem. W gniazdach

rosochatych jak włosy po niewyspaniu ciągle nas wypatrują.

Zauważ gdy nauczymy się robić i być w zgodzie z sobą,

czas już kończyć. Zauważ czy to nieopłacalne.



Co każe nam robić i co pomimo zakończenia


Czarny metalik lakierem przeciągnięte paznokcie chłopca w pociągu

do śmierci. Jakby był potrzebny opis miejsca i akcji, a nie wystarczyły

same winogronowe paznokcie o nocnym poranku. Obgryzione momentami,

impresjonizmami, do płytki jasno-różowej masy perłowej. Kości damskiej

chłopca. Podłączone do żyłki księżycowej, przymiotnikowej,

zmierzchu pełnej chłopca niebieskiego

jak blond tleniony na gumę. Podświetlony los za oknem ( boję się spojrzeć,

obawiam się spojrzeć, obawiać się spojrzeć). Spoiler

(spojrzeć). Bagno pod peron napełnione tuszem ze wzgórz,

po nocach zimowych, paznokciach wbitych w pnie, poduchy z mchem.

Jest wielkim zbiornikiem nadziei gdy się składają

głowami, głowy łzami szczero-alkoholowymi od bólu. Planeta, oddech, cień

po wakacjach z dziewuchami i chłopaczyskami.

W słoiku zmielony majeranek z Indii. Ognie zimne od potu.

Co chciałbyś przekazać naszym czytelnikom, skazanym

i skazującym się na czytanie. Może nie gorzej przeklinać gdy odpada tips, co już

się nieraz widziało, przy zdaniach ponad (sens). Lub gdy, proszę,

paznokieć ciemny jak księżyc w nowiu jeszcze drapie ,wzrok przed zaśnięciem,

zajdzie smarem, a nawet skaleczy się do maszyny.( Biedny skowyt).

Zmierzch, podróż podstawi koci drapak

tylko dla ludzi. Pilot, ekran ścierny jak zmywacz.

Aby się jutro obudzić płytką jasną jak opuch. Jak kirysek przy dnie.



W tych bucikach jest pan tu ostatni raz


Kot w mikrofali ale nie włączonej.

Praca w czyśćcu. Ktoś tam pracuje. Może ty,

może on, może jednak ja. Spojrzenie dookoła

(aż się boję). Na pocieszenie facet obiera w szarości przedziału pomarańczę.

Ciemne księżyce z paznokci kontra poranne słońce.

Dalej kopuły jak pokrywki. Prażą wiernych

i gdy ich serca pęcznieją jak popcorn, pojawia się sól i film.

Oddech może uratować. Lśniące buciki, polerowane

kaloszki. Kowbojki z gumy. Filcaki najcieplejsze.

Można się odbijać żeby nie odbiło.


Od płuc, na płucach smogowej pieczęci. Nikotynowy lak.

Co z wysyłką. Skóra po krawędzie w zmarszczkach

i skóra bezgwiezdna. Starzec i osesek na jednej poczcie.

Na serwerze. Półeczka z przepisami świętych i dostęp

do wszelkich stron świata. Ubrani w trupięgi na wycieczkę.



A. I.


Może jest się sztuczną inteligencją, źle znoszącą wiosny

i inne pory biologiczne. Rozlane baterie, wylew. Trafiony układ,

centralny paraliż. Pompa wiadomo. Pijani w robota skradają się

do żabek. Gdy inni surfując po ustrojach biochemicznych,

w modelach percepcji docierają na wysepki, które okazują się

kontynentami, z nową florą, fauną i malarstwem. Jakby

tu było kwitnienie, graficiarskie esy, floresy podziemne,

które buchnęły. Następne stacje, miejsca siedzące więc

dobrze, świat do patrzenia, bez bólu pleców. Rozkład

samodzielny po deszczach wiosennych i włos poprzeczny

na karku i szyi. Mała demonstracja siły, że ma się

świetnie wczytany program. Gdy zalążek czytany

chwieje się pod kosmosem jak szczeniak pod podbrzuszem komputera matki.



Chomik ma w trocinach ulubione miejsce


W pociągu siada się przy oknie lub dalej

od wybuchowych chłopców ze szkoły wojskowej.

Może preferencje o spaniu i jeździe nadają przydatności spaniu i jeździe.

Gdy niektóre instytucje, co podpowiada rozum i serce,

wcale nie kierują się tym, co mają w nagłówkach.

Gruz przy dworcu wziął się z odległej okolicy i pojedzie dalej.

Jesteśmy ujebane, nawet słodko mówią dziewczyny

ze szkoły prawnej. Są tam kręgi gdzie prostactwo i elokwencja

jest mile widziane. ( On powiedział, że przyszedł, że cokolwiek powiedział,

że przyszedł skądkolwiek.) Z gruzu, śliny, butli, farb i literek. Czy różni je

tylko orientacja wobec obiektów niebieskich.

Dziur czarnych, kometowych wisiorów i pięści kamiennych

z odległych galaktyk, co wygrażaj planecie gwiazdami,

że się uwinie w odległość istnienie

i to szybciej niż dzikun w próchnicznej warstwie.






bottom of page