Anna Podczaszy - zestaw dziewięciu wierszy
- zakladmagazyn
- 4 lip
- 2 minut(y) czytania

Zazdrość
Tu rosły bawole serca. Słodkie, milczące,
ciężkie, mięsiste. Łagodne olbrzymy o spokojnych
oczach i ufnym spojrzeniu. Zazdrościliśmy im
zanurzając w nie zęby. Mamy
na imię deszczilód, i nie rozumiemy,
czego od nas chcesz?! Mamy się niby stać
słońcem?!
Jęzor
Wołałaś, to przyszliśmy,
mówią deszczilód, choć my z innej
bajki. I wpierw myśleliśmy, że nic tu
przecież po nas, ale tam już się nie da żyć!
Przez ciebie tak się porobiło, przez
twój długi jęzor, po coś tyle paplała?
Milczenie
A co miałam robić, może być
milczącym bawolim sercem
i czekać na cud?
Was niby wołałam?
Kamyki
Przy wygrzebywaniu kamyków
deszczilód myślą,
że są moim sprzymierzeńcem.
Prawda, że ładnie opłukałem? Podlizują się
jeden z drugim z nadzieją na pochwałę!
Ładnie, ładnie! Lepiej powiedz kumplowi,
że w połowie maja to już najwyższa pora,
by się ustatkować, a nie, jak gamoń,
czynić szkody w pomidorach.
Wiatr
W zasadzie nie wiem, po co
te kamyki zbieram.
Przydadzą się, judzą deszczilód,
może, na przykład, rzucisz nimi w twarz,
pomożemy ci z wiatrem.
Ale zbieram wytrwale, z chłopską
zawziętością, która szemra w mojej
krwi jak zawieja i zamieć.
I gdy tak zbieram, i zbieram,
czuję, że mnie coś zaraz nagle oszołomi,
jakiś słodki, kuszący zapach, i proszę –
jest! Piękny, czerwony, pulsują w nim żyłki.
Rzecz
I pulsują, i pulsują, ale ja
nadal nie wierzę,
że to może być jednak drogocenna rzecz.
Mimo to odkładam ją do wiaderka,
a deszczilód od razu chcą tam wetknąć
łeb. Paszoł won!* Wołam. Mało wam było
bawolich serc?!
__________
* Get the fuck outta here! - tłum. dla jakichś pokoleń
E
Siedzę w wiaderku i się trzęsę,
zwłaszcza gdy mnie trącha
brudnym paluchem i pyta,
idiotka, e, żyjesz jeszcze?
Rola
Zaraz, zaraz, krzyczę, coś tu strasznie
nie gra! Doszło do nieporozumienia, koszmarnej
zamiany ról! Deszczilód zacięcie milczą, nie ułatwiając.
Więc się nachylam nad zręb
wiadra i wołam do wnętrza: Kim jesteś?
Kim jesteś? Odpowiada wnętrze, bo co
ma niby gadać? Może się spodziewałeś,
czytelniku, mądrości?
Czytelnik:
Nie, ale może się okaże, kto tu kogo.