Kornel Kotecki - zestaw trzech tekstów
- zakladmagazyn
- 4 lip
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 5 lip

Historia tygodnika „Ur-Kontakte”
- Moim ojcem jest Iggy Pop.
- Moim też. I moim.
- Wychował mnie kibuc.
- Wychował mnie Kurt Cobain. Ojca wychowało życie. Urodził się jak gorący ziemniak. Rozmawialiśmy wyłącznie o seksie, polityce i religii.
- W samolocie ojciec nigdy nie pił na „wzmożenie sikania”. Pytał „po co, weź mi wytłumacz”.
- Ojciec kochał te same kamieniste plaże, co roku, i biografie zdewastowanych gwiazd dziecięcego Hollywood. Kozina i wino. Rodzina cyklopów.
- Mój ojciec wymyślił zdanie „czy musi wydarzyć się tragedia, żeby ktoś zareagował”.
- Nauczyciele alarmują: gówniarze nazywają to paznokciem padalca.
- Lubi krautrock i fusion. Od zawsze układa listę książek i płyt. Ma najlepszego przyjaciela, też gamonia. Ich marzenie: wycierać dupami ławkę i pić piwo tutaj, i w Pradze, w Budapeszcie, na ławkach po sam Dunaj, na wakacjach rozciągniętych jak pierścienie Saturna.
- Byk rozpłodowy w koszuli referenta stępia swój urok na Pani Sepulchre z działu ksiąg wieczystych, która u pasa nosi preparowane główki referentów.
-Wgapia się w laptopa i nocami czyta o wojnach Jom Kippur. Pokazał nam palcem Morze Kaspijskie. Uczył, że klasa urzędnicza w Beijing używa dialektu putonhgua, że w terminalu imienia Bandy Czworga zabiorą nam hasła, loginy i zeskanują twarze.
- Ojca nie pomieści ten świat.
- Złapaliśmy go z bratem i podrzucamy jak piłkę.
A gdy koledzy skończyli, wtedy wrzucili Gutka do wody, po ciemnej stronie pomostu. Zielony plusk zamknął się nad nim, otoczył go leniwy kipisz banieczek powietrza. Popychany ruchem ramion Gutek przedostał się pomiędzy miękkie rusztowania wywłóczników, po czym uwolnił w ciemnozielonej sakwie głębiny.
Zamieszkał wśród zielenic i rogatków. Głowę kładł na moczarkach i zdrojkach. Poprawił się z czytania. Czytał radykalnie. Założył tygodnik „Ur-Kontakte” w radykalnej kontrze do łajdactwa na brzegu. Świeże wydania doczepiał do wioseł albo silników zaburtowych. Sydon, Tyr, Londyn, Paryż, Moskwę, Nowy Jork widział od spodu, widział wyraźnie ten pochłaniający światło kożuch.
Peter Albion
A teraz: jak wygląda wdrażanie woli mocy w chmurze śmieciówek? Jak wsiadam na orczyk i rozbijam się na plask o kafelki w pracy sprzątacza? Ludzie z którymi dzielę dom: chyba nie przeczołgało ich życie? Morrissey? Na przykład Lou, jej zaskoczenie etnicznością w Tesco. Gdzie indziej śpi w pokoju o zapachu paczuli, z plakatem Le Chat Noir nad głową, i przeżywa rozczarowanie słuchając „Triste post coitum”. A ty jesteś sadhu, lotos, Noddy wykolejony, i śpisz na starym prześcieradle.
Jak wychyla się zemsta biernych: do środka? Jakie są realia? Więc jak bardzo jest się biernym z głową zapchaną kanabinolami? Głową, która prowadzi rower na moście, pomiędzy Niemcami i Holandią, o pierwszej w nocy? Jak bardzo łachmani się jednostka poza siatką familiarnych odniesień? Wrzucona-w-dorabianie? We wspólnym baraku należy wystrzegać się mikrusów. Dziękuję dumnej Brytanii, że mój portal wiódł przez kanalizację w Didsbury. Prawem genetycznego rozpędu muszę tu wracać. Tym razem głupia Sils Maria, w panice z powodu chłopaka odsuwającego się od jej ciąży, wylała ogórki na kanapę, i schowała gdzieś moje ziele, i zakończyła moje urodziny ze spliffem i browarami.
6 kawałów o dzieciach i kotach
Pies, kot i papuga palą papierosa w pokoju dziecka.
Belgijski poeta Baudelaire, skrzyżowanie leniwca z jaguarem, w lepsze dni sunie przez miasto jak swing: higiena- moralność- higiena. W pozostałe dni, ścigany przez wdowy i sieroty, składa usta w buziak wypełniony farszem od rzeźnika.
Człowiek pokazuje na ciebie palcem. Mówi, że nazywa się Marina Abramović. Ten sam palec boksuje dyndający języczek w twoim gardle jak bawiący się włóczką kot. Wokół ringu dzieci, pulchne i niespokojne. Wioska kanibali.
Kiedy palił się Reichstag akurat przemykałem obok; zgarbiony, bo garbię się od dziecka.
Kiedy zachorowałem prosiłem współwyznawców o pomoc. Oddałem swoje dzieci, dostałem sproszkowany jaspis i buteleczkę oleju z kości tygrysa.
Głowo lamparta w krzakach: mój sennik chyba mnie oszukał.