top of page

Klaudia Pieszczoch - zestaw czterech wierszy


fotografia, Anna Płotnicka



drogie panie: obieranie należy zaczynać od jaśniejszej końcówki

a gdy już zdejmiesz skórę odetniesz gorzki czubek

przez szatkownicę przeciągniesz resztę

koleżanka polizała mnie w główkę

a gdy już będziesz mizerna przewlekła przez sen zmechacona

rozciągnięta w pokojach jak bawełna w łokciach

ona powiedziała że moja głowa jest gorzka

nie martw się kochanie

może to nie zepsucie może jesteś tylko źle obrana


krawędzie z kolców

widziałam jak rozkładają ręce przed stadem

za śmietnikiem zrywają bazie

gołębie tracą stopy w dzielnicy fryzjerów

zaplątany włos odcina dopływ krwi

widziałam jak chowają resztki w bzach

moczą brzuchy w wiośnie


inkubacja

wszystko zależy od stosunku do sierści i tańca

uczysz się podłoża: asfalt idzie lepiej niż ciche panele

na linii startowej zwijasz się w kłębek razem z nią

twoim budulcem bezsenność

znów zarywasz noc by czuć ciężar okiści w centrum glorii kurier

i cień twojej głowy ciało z pierścieni glorii

udziału chcesz w litometeorach

ale ciągle stoisz przykuta do cudzych oczu wypatrujesz mew

co utrudniają życie w bloku atakują talerze

na balkonach wysiadują porty



odkrywka

w poprzek węgla żelbet wieże widokowe

piknik na panikę: urobek topnienia

światła w pustych biurach udają bursztyny


minerały wciąż rosną w miejscach draśnięć odpowiadają na atak

a ty wypychasz rezygnację usuwasz krew i czas

w palce wciskasz muśnięcia na marne

w ustach ciągły remont wylewka i zaprawa

wkładasz ostatnie siły w budowę rusztowania

a ono już tu jest: nośne słupy światła gdzie się nie obejrzysz



bottom of page