top of page

Bartek Zdunek - zestaw czterech wierszy





Z Harmony Korine'a


Wymijam starą wannę, ciebie przy zatrzymuję,

maluj w rdzy Anarchię, Argentynę, Comte’a,

skąd Comte? kto wie, ten nagroda,

nagroba..


Mam grudę, czuć glebą, wymiar zwinął się w serce,

minął lędźwie, brzuch był studnią,

ze stóp brokat spadał, stukotał


Z wielu ran cieknie krew, w głowach drzemie trąbka,

złota różdżka, Koltran, Coltran.



wiersz o przyjaźni


dzień zwalił żula z nóg jechały śmieciarki

kula kobiety z twarzą butelki odbyła noc


psukot, homodomo, dzojful,


spływ domkiem golca z nerką gabbera

jak miłosny uścisk zwrotnic

jest zwarciem skrzydeł


ty kogo pióropusz kogo iskry


spin podaje tu noemat

kiedy noeza w parku kisi liście

kiedy w prozie brak przyjaciela


Lato


Żyliśmy w ferworze, walka była psem, triumf kłami,

słowa-karły otwierały drzwi


W środku pokarm skręcał się w tubce, nie gnił,

o jego wartości zaświadczał ten, tamten


Rodzicom stopy puchły, lekarz wskazywał na serce,

choć wolelibyśmy mówić – to sny, mamo,

chytrość marzeń, tato


Zakres Od


Mój autor, wasz tłumacz, powieść to worek,

– przerzucam kocie, widzisz?

Drogowskazy?

Duży haust krwi, King, wejście smoków, tłumacz tumi.

– poezja ma złoty środek, a TWOJE?

MOJE. Ciężar w tył. Garb jest jak świadek. Dni.

W nocy robiło się źle przedmiotowi. Mu.

Zniesienia skąpił. Lądolud wątpił.


bottom of page