top of page

Anna Matysiak - zestaw czterech wierszy


Stary Mischke



ilustracja, Maria Staciwa



Trociny


Myślałam, że Mischke to ksywka misia,

jak tata mówił, że przyjechały i wyciągnęły go

z gnojówki córki z Niemiec.

- Myśmy uciekli, a stary Mischke został,

bo co mogą zrobić, staremu, na sam koniec.

Budowałam rusztowania do środka tajnej

komnaty bursztynowych jelit, żeby zamknąć

drzwi, zamknąć drzwi, zamknąć.

W nocy się śmiało ciemne gardło, a w nim

czarny plusz, a te tu słowa musiałam

złapać na haczyk, bo uciekały z krzykiem.



Verdrängung


Po prostu nie ma dobrego słowa bez umlautu,

Żeby opisać, jak w połowie urywa się zdanie; nie byłoby

problemu, gdyby nie drobne haczyki na kropkach, widoczne

w powiększeniu: haken sich kleine Kreuze, od tego

mam ciągle kaszel; a więc w połowie, mniej więcej,

zostają dziwne ślady. Starożytny bestiariusz mówi: podobno

widziano je, ale żaden z podróżników nie wrócił

taki sam.



Pod lipami


Napisałam drogę do metra. Pod lipami

pachniało i myślałam, że muszę zabrać to.

Noc się haczy –

Stary Mischke.

Złapałam słowa, ale chyba za wcześnie,

bo nie toną. Studnia, do której

wrzucono ciała, chodzi za mną. Chodzę

na basen, ale zyskałam nadmiar węchu, więc

jak płynę obok Gustloffa, to słyszę delikatnie, jak ciało

pachnie jak smak, jak smok.



*


Już się odkształcam i to jest chyba

ostatnia chwila, Mischke,

żeby cię upuścić między ryby,

głębinowe, płaskie



bottom of page