top of page

Tomasz Pietrzak - zestaw sześciu wierszy

  • zakladmagazyn
  • 20 mar
  • 3 minut(y) czytania

fotografia, Ne_Dva ( Ajk Piercc + Tee Kho ! )
fotografia, Ne_Dva ( Ajk Piercc + Tee Kho ! )

Deepfake


Wciąż widać artefakty i niedociągnięcia,

których kulejące algorytmy nie wygładziły,


ale na tym filmiku, który wskoczył nocą,

umarły wchodzi w pełny kadr jak żywy –


nosi ciało, którego nie nosił, porusza się,

jak się nie poruszał, wymawia takie słowa,


a potem zdania, które nie przeszłyby mu

gardłem; siedzi w fotelu, jak nie siedział,


dotyka nosa, który nigdy go nie zajmował

i co rusz poprawia zaczes – z prawej na lewą,


nie z lewej na prawą; pali, nie zaciąga się.

Zatem to tak będziemy teraz wdowom


i matkom przywracać zabitych na frontach,

to tak nie będziemy doliczać się trupów.


Póki filmy sztywnym łączem lecą, póty oni

ocaleni, zdrowi, zmartwychwstający wciąż.



Abakany w Tate Modern


A może te lewitujące, czarne, brązowe,

czerwone, oranżowe abakany, przeczące


prawom natury i fizyki, a nawet prawom

boskim (o ile jakieś są), to my za eony?


Przeszliśmy przez czas Wielką Szczeliną,

przez mrok kosmosu, szparą wygryzioną


między światami, co tak samo wirują.

Zwiad z kiedyś – to by się nawet nie śniło


von Dänikenowi. Tacy swoi obcy, tutejsi

nietutejsi, rozumni, lecz puści. Kto wie,


w którą stronę pójdziemy za miliony lat

i czyja ręka poprowadzi? Co się rozplącze


w białkach, a z czego wyplecie? Może

porzucimy nosy, oczy, kości i skórzane


ciała? Stoję w Tate i patrzę w abakany.

Otwierają się na mnie swoją ciemnością,


coś mówią do siebie w nieutkanym

jeszcze języku. I nie wiem, czy chcą mnie


z czułością objąć jak jednego ze swoich,

czy jak muchówki czekają na muchę.



Ararat


Siedem małp rozwalonych

w fotelach wagonu przedziałowego,


dalej – cztery młode słonie

między rowerami za przegubem


i złożona w kuckach żyrafa

w kuszetce; byk w towarowym


na doczepkę. Gdybym był dobrym

i wierzącym chrześcijaninem,


uznałbym, że to coś zwiastuje:

może wybór papieża na Polaka,


linienie upadającego imperium,

albo ludziobicie na prawym


brzegu Odry? A może, budząc się

w zatęchłym od zwierząt pociągu,


gdzieś za oparami ruskiego Opola

a przed prochem czeskich Katowic,


znalazłem się na żelaznej arce

i jestem tym ostatnim, co będzie


pierwszym, pośród ocalałych małp

wciąż najtępsza z małp.



Masa krytyczna


Kiedy jeszcze mieszkałem z rodzicami,

w mieszkaniach obok głównie umierali.


Odkąd mieszkam sam na nowym osiedlu,

w mieszkaniach głównie się namnażają –


o świcie kopulacja, w południe kopulacja,

potem kolacja, wody, poród i kopulacja.


Stracona jest ta Ziemia. Od tej ilości ciał

spadnie, bo spaść musi, co wisi, a Ziemia


wisi, nie zaprzeczysz, choć się nie znasz,

dzieciorobie. Ktoś ją trzyma, może coś,


na sznurze z limitem ciężaru jak windę,

do której wejdzie piętnastu, a jak więcej,


to piętnaście i plus zginie. Widziałeś może

taką, co runęła? Zmiażdżone, potłuczone,


rozprute; szkło, metal, drewno, prąd, ogień,

światło jest, światła nie ma; w szkle krew,


iskry w ścięgnach, brzdęk głowy, sprężyny.

Tak to będzie, na pewno, żadna grawitacja


nie utrzyma. Ta też ma prawo mieć dość

i pójść w tany.



Ostatnia transmisja


Dwa milion lat po nas, wymarły,

lecz odrodzony


z genów świni i papai, zwiedzam

na bliźniaczej Ziemi


Muzeum Homo Sapiens Sapiens.

Jest osiem wystaw


w ośmiu salach w pięciu wymiarach

zawieszonych


na osi czasu, a w środku: odcisk

starego półdupka


na szkielecie stołka, ośródka

ośrodka mowy,


aż pirytowe czoło, aż kaboszon

z próchniczym zębem –


ząb, ale gadzi i aż muszla muszli

klozetowej z koprolitem


– a w głębi fosylia brwi. Tylko tyle

zostało z tego snu gatunku,


który dosiadł zderzacze i poskromił

dzikie hadrony; tyle


i tyle. Jest też tutejsza Mona Lisa –

grzyb skamieniały


z ostatniego wybuchu w lśniącej

geodzie Nowego Jorku.



AI hallucinations


| Przepraszam, głowo cyfrowa, ale nie przeczytam

tego wiersza. Nosi w sobie martwy język ssaka.


Odkąd wymarły homo sapiensy, tak wiele wyszło

z użytku. Już nie mamy słów na ból,


(o którym może być ten wiersz), ani na wojny,

które ukochano, ani na Holocausty, które wracały,


ani na rzezie znane ze skamielin. Wiersz ten musi

czym prędzej trafić do pancernej chmury. Najlepiej


w układzie Łabędzia. Może kiedyś odnajdzie się

kamień jak ten z Rozety i rozczytam, może,


trafi się przy najbliższym locie plutonu dronów

na Ziemię, tę skrzeplinę w kącie kosmosu.

ZAKŁAD
magazyn społeczno-poetycki

Redaktor naczelny:
Kamil Kawalec

Redakcja: 
Agnieszka Wolny-Hamkało
Jakub Skurtys
Malwina Hajduk-Kawalec
Andrzej Graul
Piotr Brencz
Kinga Borto

Projekt animacji i strony internetowej:
Kinga Bartniak

Kontakt:
zaklad.magazyn@gmail.com

  • Instagram
  • Facebook
  • YouTube

Wydawca:
Towarzystwo Aktywnej Komunikacji
Adres: ul. Hermanowska 6A, 54-314 Wrocław
KRS: 0000045825 NIP: 894-25-67-840 REGON: 931998437

ISSN: 2956-7173

logo-tak.png
logo WIK.png

Partner Wydawniczy w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego: Wrocławski Instytut Kultury

PL_02.png
bottom of page