top of page

Amy Ireland & Maya B. Kronic - Jak stać się uwuśnym? (tł. Patryk Ciesielczyk)

  • zakladmagazyn
  • 20 mar
  • 14 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 21 mar

[Oryginalna wersja niniejszego tekstu jest rozdziałem z książki Cute Accelerationism autorstwa Amy Ireland i Mayi B. Kronic (Urbanomic, Cambridge, 2024). Dziękujemy osobom autorskim za możliwość publikacji fragmentu przekładu.]

ilustracja z książki Cute Accelerationism, Maya B. Kronic
ilustracja z książki Cute Accelerationism, Maya B. Kronic

To oczywiste, że fenomen kocich uszek zaczął się od tego, że ktoś pomyślał: „Ciekawe, jak wyglądałby kot, gdyby był człowiekiem?”. Następnie wszelkiego rodzaju pragnienia opakowano w ten obrazek.

Honda Toru[1]


— Czy zafsze mylisz zwierzęta? — zapytał Bruno.

Lewis Carroll, Przygody Sylwii i Bruna[2]



Dla słodziaka nic nie przychodzi bardziej naturalnie niż wymyślanie siebie na nowo, a jeśli dobrze przysłodzisz, przestaniesz być tym, za kogo się uważasz. Wszystko ma swój początek w stawianiu-się-dziewczyną. Stawania-się są jednak wielowarstwowe, jedno ściśle przylega do drugiego aż do samego dołu, a ubranie spódniczki rozpoczyna stawanie-się-kwiatem[3].


„Czy człowiek, który by nie oskarżał i nie deprecjonował istnienia, byłby jeszcze człowiekiem, myślałby jeszcze jak człowiek?”[4] Kjut awangarda i współczesna odpowiedź na pytanie Friedzia. Femboj atakuje Admina Tatuśka władającego na roocie, bez chwili wahania wymieniając siłę na frajdę, pokazuje nam jak odpuścić, ulec i wystroić się na przyszłość.


Gradient spódnicy zbacza z kurtzu przez gęstą dżunglę rozwidlających się dopływów i rozpościerających się widoków, które nigdy nie dają nawet okazji do zatrzymania się i spojrzenia w dół rzeki na Człowieka. A jeśli już, to tylko po to, by ujrzeć stertę prochu, gdyż Człowiek to tylko rozpaczliwe próby powstrzymania wszelkich zdarzeń.


Następne do zrobienia są ręce, „Jeśli moje dłonie zostaną ułapione, ich elementy wejdą w nowy stosunek, z którego wynika poszukiwany afekt czy też ukjucenie się”[5]. Puiinng puiinng! Anatomiczna afereza: w miarę jak organiczne prekursory techniczności są skracane, powtarzając ruch od dotkliwości (acute) do tkliwości (cute), pączkuje sztuczna neotenia wraz z cechami opóźnionego rozwoju somatycznego, czemu równolegle towarzyszą nieoczekiwane artefakty dyschronii oraz nowe dekupaże ciała: kroptopy, rękawki, zakolanówki, mitenki, schowane pazurki odsłaniające paputy na łapkach, w sam raz, żeby się poddać[6].


Nie tylko przednia łapa jest zdeterytorializowaną dłonią, ale też swobodna łapa jest zdeterytorializowana w stosunku do chwytnej i lokomotorycznej dłoni małupoluda[7]. Przesuń i kliknij, kopiujwklejka, zapostuj, polajkuj – kotki mogą łapać mysz, ale nie potrafią pisać na klawiaturze, dlatego Kjut jest tak samo post-qwer jak post-queer. ;lo0mkljobhjky78vhgt67cf56rxdws`` Challenger chyłkiem przemyka przez klawiaturę i warstwy, wymachując ogonkiem. Na każdym etapie tego problemu organy zostały usunięte z roota, odblokowano nowe stawania-się i abstrakcyjno-erotyczne stadia. „Wybrane strefy ciała” stają się celami dla nowych „popędów, których »źródło« stanowią”[8].


Na wielkiej efemerycznej skórze[9] strefy erogenne ulegają ekspansji i translokacji wzdłuż wstęgi Möbiusa, są rozciągane i składane w sposób, który zawdzięcza więcej transferowi lateralnemu niż głębokościowej sublimacji. (Czy brzuszek katboja jest nostalgicznym echem matczynego brzucha, czy raczej libidinalną powierzchnią przeszczepioną z międzygatunkowych przytulanek?) Papprrappaprrappa Ishukan Communication!  Mantis with a radish…. Maszyna-spódniczka łączy się z maszyną-łapką, a ta z kolei jest podłączona do maszyny-ośmiorniczki…


Nigdy nie przezwyciężysz natury! Reakcyjne psy strażnicze ujadają. Ale której natury, tej związanej z biologią jako „zatwardziałą specjalizacją”? Czy z origami „nonszalancji” i „humoru” skrywającym „przeczucie jakby zwierzęcego kłącza, o wypaczonych połączeniach”?[10] W tej kwestii musimy posunąć się znacznie dalej niż polemika między „surowym i gwałtownym Cuvierem” a „subtelnym i łagodnym Geoffroyem”[11].


Słitaśny Saint-Hilaire rozumie[12] płaszczyznę spójności natury maszynowo – pod kątem tworzyw[13] oraz ich połączeń, a nie organów i ich funkcji. Nie ma tam miejsca na sztywno wydzielone przedziały czy drzewiaste rozgałęzienia, tak jak u Cuviera, dla którego kreślenie mapy natury opiera się na „empirycznym rozdzieleniu różnic i podobieństw”[14]. Na bazie rozkosznie humorystycznych diagramów Geoffroya, wszystkie modele zwierząt są wynikiem „relacji pomiędzy cechami różnicującymi”, quasibiologiczych cząstek wykraczających poza wszystko, co dostrzec może nawet najdokładniejszy mikroskop… zwierzęce ciała są materialnym rezultatem wzajemnej determinacji wirtualnych, organizacyjnie przekształcalnych abstrakcyjności[15]. Cuvier nie przystaje na taki tok rozumowania: Geoffroy jest „bardziej poetą niż obserwatorem”, „wyzbytym logiki od początku do końca”[16].


Jaki jest Kjut czas? Całość doświadczenia jest chronotaksją, dostępem do pokładów czasu[17], lecz czas, przez który mknie ujednostkowiony organizm – zszyty z filogenetycznych wspomnień, niebędących jego własnymi – nie jest Chronosem. Wszystkie zwierzęta wirtualnie można sfałdować jedno w drugie, ponieważ przynależą do jednakowej płaszczyzny intensywności. Zaktualizowana biologia nie jest dla natury modelem, a stożkowym kołnierzem dla zwierząt, blokującym widok na rozległe pola przekształceniowych wirtualności. Uzębione wieloryby, zebry z księżyca[18], latające kazuary, lew pożerający konia[19], seks z zawilcem... Nie ma zerwań, przemiany wymagają nie tyle niemożliwego zawrócenia chronologicznej osi czasu, ile kontraktualizacji w immanentne jajko.


Jajo to jednak nie jest uwstecznione, przeciwnie, jest na wskroś współczesne, zawsze nosimy je ze sobą jako własne środowisko eksperymentu (…) intensywność zero jako zasada produkcji[20].


„Nie wiadomo już, co z tym wszystkim począć”[21]. Czy to debata biologiczna, czy lekcja historii? Chwila. Obłąkanie zmysłów, delirium, systemowa lekkomyślność, transcendentalna niecierpliwość – czyż walorem akceleracjonizmu nie są właśnie częściowo wdrożone wirtualności? Akceleracjonizm nie jest futurologicznym prognozowaniem, tak samo jak kontraktualizacja wirtualności jest czymś więcej, niż nawrotem do jej wcześniejszych form. Wszystko jest fałdowaniem, stawaniem się, produkcją, konstrukcją, zakażaniem, performansem. Nie ma żadnej wolności, ani wyjścia z tego procesu, są tylko mniejsze lub większe kontraktualizacje (aktualność jest hamulcem) – agoniczne, euforyczne wycofywania się z otępienia obecności, do której zostaliśmy przytwierdzeni, przebudzenia, transformacje i zawijasy, therianiczne zboczenia, „wykrzywie[nia] i przemieszcze[nia], które wprawiają w ruch i niweczą każde ciało”, „systematyczne ruchy witalne, poślizgi, skręty, które znieść może tylko embrion: dojrzały osobnik wyszedłby z nich zmiażdżony”[22]. Nie rośnij, na litość boską, stań się jajem, którym już jesteś, odkryj na nowo zapomniane gradienty, pozwól współrzędnym swojego ciała ześlizgnąć się z powierzchni świata tak jak wiele na wpół przeżutych żelków. Zrób zakrętas, kręć piruet, wybij się, wejdź w stan wrzenia, bądź gniotkiem (jeśli tego właśnie chcesz). Ściśle rzecz biorąc, nie ma zewnętrza (więc nie istnieje też wnętrze), są tylko jeszcze-niezrealizowane syntezy immanentnie związane z procesem odpornym na wyczerpanie zaledwie w osobistej biografii. Zawinięty omlet.


Przełożył Patryk Ciesielczyk

Redakcja Patrick Leftwich


okładka książki Cute Accelerationism Amy Ireland i Mayi B. Kronic (Urbanomic, Cambridge, 2024)
okładka książki Cute Accelerationism Amy Ireland i Mayi B. Kronic (Urbanomic, Cambridge, 2024)
 

PRZYPISY


Nasza „malusieńka maszyna” działa na dwóch prędkościach (co najmniej). „Nie ma różnicy pomiędzy tym, co mówi książka, a tym, jak jest zrobiona”, a ta została pięknie ukształtowana przez miłosne okoliczności, w jakich powoli rozkwitała. Główny tekst, nad którym sporadycznie pracowałyśmy przez cztery lata, początkowo uwięzione przez COVID-19 po przeciwnych stronach planety, a w końcu razem, został pierwotnie zamówiony przez czasopismo Minority Report z Melbourne, ostatecznie przybrał postać performatywnego wykładu (po raz pierwszy wygłoszonego na krakowskim Unsound Festival w październiku 2023 roku). Tekst dąży do osiągnięcia na wskroś przetworzonej płytkości i blasku hyperpopowej piosenki, napisanej, by podzielić się i zintensyfikować ekscytację z naszego spotkania ze sobą i z cute/acc. Koniec końców to raczej dariacore’owa potworność, w jakiej sample z różnorakich gatunków i zawiłych źródeł zmiksowano, zniekształcono, zsekwencjonowano (kwantyfikacja pisma!), zequalizowano, spitchowano do wiewiórczej prędkości i skontrapunktowano: hipergęste chaosmotyczne pobojowisko.


Przypisy końcowe, z drugiej strony, stanowią bardziej przemyślaną postfaktyczną rekonstrukcję tego, co sobie myślałyśmy podczas zmagań, aby uczynić ten utwór tak kjutnym, jak na to zasługiwał. Zalecamy, aby czytelnik odtworzył główny tekst przynajmniej raz, zanim wejdzie do tych tajemniczych zapleczy, gdzie udokumentowane są źródła naszych próbek, ale także dalsze rozwinięcia, obszerne opracowania licznych tematów wcześniej przez nas zgłębionych, a potem wessanych przez pole grawitacyjne cute/acc, oraz prowizoryczne odpowiedzi na pytanie, które poczułyśmy się w obowiązku rozpracować, gdy demon naprawdę zapanował, a nieodparte przyciąganie tej pozornie lekkiej formuły wciągało nas coraz głębiej w jej bezdenną, różową dziurę.


[1] T. Honda, The Love Revolution is Here, [w:] The Moé Manifesto, red. P. W. Galbraith, Tokyo 2014, s. 121.

[2] L. Carroll, Przygody Sylwii i Bruna, przeł. M. Słomczyński, Kraków 2001, s. 43.

[3] Odwracając sytuację, co można zrobić z kwiatami, których płatki wirują, a pręciki skrycie ofiarowane są ziemi zamiast tęsknić za słońcem?

[4] G. Deleuze, Nietzsche i filozofia, przeł. B. Banasiak, Warszawa 1993, s. 41.

[5] G. Deleuze, F. Guattari, Tysiąc Plateau, przekł. zbior. pod red. J. Bednarek, Warszawa 2015, s. 312.

[6] Jest powód, dla którego „koteczki” (kittens) rymują się z „łapeczki” (mittens). Dla Kjutaśności paluszki – i nawet paluchy u stóp – są żenujące, ponieważ widzą za dużo. Kjut nie obchodzi rozróżnianie wysokiej jakości manipulacji, wymaga tylko, by wszelkie wystające części zostały zredukowane do okrąglutkich, miziających kształtów. „Kończyny słodziaków są króciutkie albo nie ma ich wcale” (F. Richard, Fifteen Theses on Cute); popularne kawaii laleczki wyróżniają się „zaokrąglonymi (jeśli nie przysadzistymi) rysami” (K. Shiokawa, Cute but Deadly: Women and Violence in Japanese Comics, s. 96); smukłe, wydłużone amerykańskie samochody mają zbyt „złowrogą’ estetykę, a co za tym idzie są kawaikunai (tamże, s. 96–97). Kjut jest ostro tępe (lub oksymoroniczne), gryzie bez śladów zębów, obejmuje bez chwytania, każde gwałtowniejsze szturchnięcie zmienia w baletową glisadę. (Jeśli chodzi o pomalowane paznokcie, czy ich funkcją nie jest właśnie wykpienie i zmiękczenie indeksykalnej orientacji zbyt-przemądrzałych palców, w taki sam sposób, jak kjutomowa czyni język niedorzecznym? Podwójne upokorzenie artykulacji człekokształtnych na miarę Barkera).

[7] G. Deleuze, F. Guattari, Tysiąc Plateau, dz. cyt., s. 72.

[8] G. Deleuze, Logika sensu, przeł. G. Wilczyński, Warszawa 2011, s. 263.

[9] J.-F. Lyotard, Libidinal Economy, przeł. z franc. I.H. Grant, Bloomington 1993.

[10] G. Deleuze, F. Guattari, Tysiąc Plateau, dz. cyt., s. 56.

[11] Tamże.

[12] „Wiedza jest prawdziwą słodyczą, gdy dochodzi się do czegoś serią dedukcji, które jawią się umysłowi z idealną przejrzystością”. Cyt. za: T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, Nowy Jork 1987, s. 78.

[13] „Teoria Geoffroya była gruntownie materialistyczna” i „bez zdyscyplinowania wchłonęła wizję programu Laplace’a”. Tamże, s. 79.

[14] G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, Warszawa 199, s. 263.

[15] „Poszukuję dróg i sposobów metamorfozy narządów” (E. Geoffroy Saint-Hilaire, Études progressives d’un Naturaliste pendant les année 1834 et 1835, Paryż 1835, s. 107.). Spór ten dotyczył zasadniczej orientacji filozoficznej i metodologii. Z plastycznością i ciągłością jako wiodącymi hipotezami, z homologiami ponad funkcjonalnością (zob. T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 69–71), Geoffroy zastępuje anatomię porównawczą anatomiczną filozofią lub filozofią anatomii (zob. tamże, s. 98), dla których jest tylko jedno wielkie transcendentalne zwierzę.

Podczas kiedy Cuvier skrupulatnie wykazywał (zob. tamże, s. 91), że pomysł sprowadzania budowy organizmów zwierzęcych do wspólnego planu nie był czymś nowym (został przedstawiony między innymi przez Arystotelesa, Leonarda da Vinci i Newtona; zob. T. Cahn, La Vie et l'œuvre d'Étienne Geoffroy Saint-Hilaire, Paryż 1962, s. 12), w swojej definicji jedności planu Geoffroy zrezygnował z czystej obserwacji i katalogowania podobieństw: podniósł jedność budowy do poziomu transcendentnej zasady, z zapałem zwielokrotnił międzygatunkowe ciągłości i homologie (lub to, co nazywał „analogiami”).

„Za twoją teorią analogii kryje się pogmatwany rodzaj panteizmu”, sprzeciwiał się Cuvier (E. Perrier, The Philosophy of Zoology Before Darwin, przeł. z franc. A. McBirney, Dordrecht 2009, s. 109). Miał całkowitą rację, oskarżając Geoffroya o uporczywe trzymanie się zasady, nie dającej się zaorać żadną ilością twardych faktów. Ale „muza nie pozwoliła mu zadowolić się półśrodkami”, niezależnie od tego, czy empirycznie uzasadnialny, „kuszący fantom” (tamże, s. 75) jedności planu kompozycji umożliwił wizjonerskiemu przyrodnikowi otwarcie nowych ścieżek dla nauk biologicznych.

Nie oznacza to jednak, że nie miał on czasu na empirię: jak geolog badający odsłonięcia warstw skalnych, pewien, że nawet nagłe zmiany mogą zostać uwzględnione w uniformitarnym reżimie transformacji i fałdowań, Geoffroy zaczyna od poszukiwań najbardziej rzucających się w oczy różnic między cechami empirycznymi, które ujawniają zarysy podstawowych wirtualnych ciągłości (np. rozwidlona kość piersiowa strusia i łopatka u człowieka). Na pierwszym etapie postępuje „geometrycznie” w następujący sposób: stwarza schematyczną wersję narządu w oparciu o przypadek zwierzęcia posiadającego jego najbardziej rozwiniętą formę (np. narządy elektryczne drętwokształtnych torpedo); operuje topologicznymi deformacjami, aby wykazać ciągłość z innymi zwierzętami, u których rozwój tego narządu może marnieć lub rozrastać się za sprawą „prawa równowagi narządów”; sukcesywnie scala poszczególne regiony, na jakich przeprowadzono owe procedury w celu stopniowego stworzenia mapy „jedności planu kompozycji”, spekulatywną abstrakcję, na podstawie której można odtworzyć wszystkie zwierzęta (T. Cahn, La Vie et l’œuvre.., dz. cyt., s. 119). W ten sposób Geoffroy przesuwa paradygmat biologii od arbitralnej klasyfikacji w kierunku morfologii spekulatywnej.

W drugim, a nawet bardziej decydującym etapie, w obliczu przypadków, gdzie rozwinięte zwierzęta nie dostarczają zasobów do testowania hipotez, Geoffroy odwołuje się nie tylko do paleontologii, ale także do embriologii i teratologii (zob. T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, s. 125–130), oba z nich „propagując i systematycznie praktykując po raz pierwszy” (tamże, s. 108). Może myśleć poza przewężeniem czasowym aktualności, wyszukując ciągłości niewidzialne dla biedaka Cuviera, zależnego od obecności dorosłych przedstawicieli gatunków, zamkniętych w przedziałach i rozgałęzieniach wiecznego tu i teraz. Geoffroy przyjmuje rolę podróżnika w czasie. Nie tylko widzi, jak płetwa piersiowa u ryby przeobraża się w kości przedniej kończyny ssaka, a skamieniały jaszczur mutuje w krokodyla, ale podróżuje wzdłuż embriologicznych linii rozwoju, ujawniających homologie między rybią czaszką a płodem ssaka lub między brzuszną częścią ciała ryby a ptasim płodem; potwierdza, że wieloryby rzeczywiście mają zęby, ale tylko zanim się urodzą… anatomia porównawcza przechodzi w owologię, co stanowi decydujący moment w historii myśli biologicznej:  jak później triumfalnie ogłosił „koleś od jajek” Albert Dalcq (główne źródło Deleuze’a: A. Dalcq, L'oeufet son dynamisme organisateur, Paryż 1941), od tego momentu „jakiekolwiek problemy stawiane przez zoologię, anatomię porównawczą czy paleontologię, muszą być w ostateczności przemyślane w kategoriach embriologicznych” (cytowany w T. Cahn, La Vie et l’œuvre.., dz. cyt., s. 117). 21 listopada 1800: Historia ujajowienia.

Rozważając formę, wpierw załóż maksymalną plastyczność, następnie przejdź do tego, co zdeformowane i jeszcze nieuformowane. Plazma, jajo, potwór: oto trójca pozwalająca Geoffroyowi przeciwstawić abstrakcyjne i syntetyczne podejście wierności Cuviera „szkole faktów” (E. Perrier, The Philosophy of Zoology…, dz. cyt., s. 104) poprzez zaproponowanie ramy spekulatywnej niezbędnej dla najskuteczniejszego rozmieszczenia faktów i otwarcia obszaru morfo-filozoficznego, który okaże się kluczowy (między innymi za sprawą Goethego) w biologii ewolucyjnej i nie tylko.

Chociaż nie staramy się aplikować biologicznej myśli Geoffroya bezpośrednio do rozczulającej słodyczy współczesnej rzeczywistości, owa orientacja transcendentalna jest kluczowa przy rozważaniu relacji między wirtualnością Kjut a biologiczną aktualnością. Akceleracjonizm od zawsze był stanowiskiem transcendentalnym, Geoffroy antycypuje odrzucenie struktur teraźniejszości i pozafaktualne założenia plastyczności, ciągłości i mutacji jako środków niezbędnych dla uzyskania dostępu do wirtualnej przeszłości, stanowiącej syntetyczny materiał przyszłości (regresja=akceleracja; teraźniejszość jest hamulcem), zamiast osądzać przyszłość (a tym samym wzbraniać się przed nią) według standardów teraźniejszości. Mapowanie planu kompozycji oraz rozłożenie katalogu istniejących zwierząt na n-wymiarowej macierzy jest w rzeczy samej wstępem do kontraktualizacji tego, co dane, produkcji nowych przejść i aktualizacji utajonych przestrzeni (zob. R. Mackay, Hyperplastic Supernormal).

Podczas gdy Geoffroy przyjmuje abstrakcyjny punkt widzenia, dostrzegając przejścia między rzeczywistymi zwierzętami jako konieczne konstrukcje, nie dbając o to czy są „rzeczywiście możliwe”, dla Cuviera te transformacje i fałdowania są nieznośnymi wytworami wyobraźni („łańcuch (…) jednoczesności i zmienności form, rzeczywistym jest tylko w wyobraźni” [Cuvier cytowany w: T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, s. 105]); „Cuvier zakładał, że jeśli transformacje nie były fizykalnie wyobrażalne — jeśli jednego układu kostnego nie można topologicznie przeformować w drugi — to homologie są bezsensowne” (tamże, 140), potencjalnie śmiertelne („wykonuje wymuszone ruchy, które normalnie połamałyby cały szkielet lub rozerwały więzadła” [G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, s. 302] — „Sama idea przeraża wyobraźnię!”, tamże, s. 151; dojrzały osobnik wyszedłby z nich zmiażdżony…) oraz bez wątpienia „przeciwko Naturze”. Poirytowany, tak samo jak Sylwia, tymi toponielogicznymi opowiastkami o zwierzętach, które zostały „zgniećnięte” i/lub „ściśknięte”, Cuvier wykrzyknął: „Ani myślę uwierzyć, że jakiś krokodyl stąpałby po swoim własnym czole”, wielce przejęty kontrowersją, by zliczyć wszystkie swoje sprzeciwy” (fragmentu tego brak w polskim przekładzie – L. Carroll, Sylvie and Bruno, s. 230–31). Tam, gdzie Cuvier widzi tylko korelacje pomiędzy podobnie funkcjonującymi narządami, jego przeciwnik odnajduje „połączenia, fizyczne i mechaniczne relacje, układy położenia oraz przenoszenia” (Jean Piveteau cytowany w: T. Cahn, La Vie et l’oeuvre…, dz. cyt., s. 119). Ponieważ dla niego to nie morfologia, ale fizjologia jest „znaczącą częścią i właściwym celem zoologii” (tamże, s. 31), jest w stanie pomyśleć o narządach w kontekście ich funkcjonalności — z pewnością uległyby one rozpadowi w trakcie takich nienaturalnych przejść! — Geoffroy zaś sporządza sobie ciało bez organów.  Dociera do wielkiego zewnętrza — głosi transformistyczną tezę, że „warunki ekologiczne mają wielką moc zmieniania organizacji ciała” (E. Perrier, The Philosophy of Zoology…, dz. cyt., s. 83), czemu opór stawia Cuvier, co ostatecznie zaprowadza go do finalizmu (Za twoim uporem w sprawie niezależności faktu kryje się pogmatwany rodzaj teizmu!): wszystkie narządy są doskonale przystosowane do potrzeb zaprojektowanego i zdefiniowanego raz na zawsze zwierzęcia, w wiecznie ustanowionej teraźniejszości, i nie ma żadnej potrzeby formułowania hipotez dotyczących zmian czy adaptacji (T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 137–8), ani wyobrażania sobie wirtualności wykraczającej poza ograniczenia aktualności.

Na koniec warto odnotować, że „potencjał teorii jedności planu kompozycji w uderzający sposób objawia się (…) szczególnie w [geoffroyowskich] badaniach nad anatomią porównawczą męskich i żeńskich narządów płciowych” (jak relacjonuje Cuvier cytowany w: T. Cahn, La Vie et l’oeuvre…, dz. cyt., s. 101). Między strusiem a kazuarem, kogutem a kurą, napletkiem a kaletką, jajnikami a jądrami, jajowodami a najądrzami, rogami macicy a nasieniowodami, macicą a pęcherzykami nasiennymi, łechtaczką a penisem, waginą a napletkiem, wizjoner Geoffroy dostrzega nie kontury Naturalnych form, lecz morfującą gamę inwolucji i ewersji, wfałdowań i wypukłości, rachunek wirtualnych operacji. Fałdowanie dziewczyn w chłopców jest przecież tylko kwestią  „odpowiednich ułożeń i odwróceń” (tamże, s. 102–103), strzelistych obiektów i klinów,  boipusi (bussies) i girldicków, kontinuum odwracalnych międzydotykań. Geoffroyowska operacja korekty. „Nie byle kto tak potrafi!” 6 listopada 1800: Opracowanie planu eksperymentów w celu potwierdzenia współistnienia płci w zarodkach wszystkich zwierząt: jest to rzeczywiście „istotny problem psychoanalizy” (zobacz w przypisach od tłumaczy w É. Alliez, J.-C. Bonne, Duchamp Looked At (From the Other Side), przeł. R. Mackay, M. B. Kronic). „No dobrze, ale jak właściwie mamy związać te tajemnicze — nie, to znaczy ten tajemniczy otwór?” (L. Carroll, Sylvie and Bruno Concluded, Londyn 1893, s. 101).

Z drugiej strony (lecz te nieprzystające odpowiedniki wykraczają tutaj poza chiralność…), jako budzące grozę uosobienie Królewskiej Nauki — pozostawał w zaciszu domowego „centrum nauki”, w momencie gdy Geoffroy wyruszył na transcendentalną podróż po Egipcie, gdzie nasz ekscentryk mógł opracować własne majaki laplace’owskiej „wielkiej syntezy”, „rozległą teorię” uniwersalnego prawa przyciągania-odpychania, obejmującą zarówno „»cząsteczki« kaloryczne (…) w kształcie piramid”, jak i „hojne plany” pod końcowościowe przekształcenia „podłużnych jaj w jajeczka” (T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 72–3, 79, 77, 79, 65); co było pierwsze, piramida czy jajko? — nigdzie nieprzemieszczający się Cuvier ucieleśnia sojusz między finalizmem, funkcjonalizmem, prezentyzmem, obsesją na punkcie naukowych faktów jako ostatecznego arbitra Rzeczywistości, reakcyjnym lękiem przed nienaturalną spekulacją oraz gerontokratycznym konserwatyzmem, który nie chce mieć do czynienia ze zmianami.

Więc, „niektórzy mogą uważać, że powinniśmy powstrzymać się od informowania o tych faktach, aby nie urazić osób w dojrzałym wieku, których długoletnie doświadczenie uczyniło mniej podatnymi na uwodzicielskie idee…” (Geoffroy cytowany w E. Perrier, The Philosophy of Zoology…, dz. cyt., s. 100). „Jednakże, te kuszące fantomy są właśnie kołem zamachowym (…) odpowiedzialnym (…) za wskazanie ścieżki otwierającej nowe perspektywy” (tamże, s. 75). „Przez długi czas anatomia pozostawała deskryptywna i konkretna, nic nie powstrzyma jej w dążeniu do stania się ogólną i filozoficzną” (Geoffroy cytowany w:  T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 139).

[16] T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 105, 112.

[17] T. Moynihan, Spinal Catastrophism: A Secret History, Falmouth 2020.

[18] Klucha literatury Honoré de Balzac, który uwielbiał Cuviera, nazywając go w Jaszczurze (1831) „czarodziejem” i „największym poetą naszego wieku”, mimo to zwrócił się do Geoffroya Saint-Hilaire'a (to jemu zadedykował Ojca Goriota po spotkaniu z naukowcem wiosną 1835 roku) w przedmowie do Komedii ludzkiej z 1842, gdzie określa go mianem „zwycięzcy nad Cuvierem” oraz zastanawia się nad rozszerzeniem idei „jedności składu” na „gatunki społeczne” (Zob. S. Collet, The Evolution of Social Species in Balzac’s Comédie Humaine, [w:] Biological Time, Historical Time: Transfers and Transformations in 19th Century Literature, red.  N. Bender, G. Séginger, Leiden/Boston 2018, s. 241-257). W opowiadaniu z 1867 zatytułowanym Klucz do użytku zwierząt, które chcą osiągnąć szczyty,  Balzac poddaje satyrze debatę między Cuvierem („Cerceau”) i Geoffroyem, „Prometeuszem nauk przyrodniczych” i sprawcą „[końca] z dzieleniem stworzeń na mięczaki, stawonogi czy ssaki! Nigdy więcej szkarłupni, nigdy więcej głowonogów czy bezpłytkowców! Zlikwidujemy wszystkie granice wymyślone przez barona Cerceau!”.

Narrator osioł opowiada o tym, jak za namową dziennikarza, namalowano pasy na jego grzbiecie, przez co jego pan Adam Marmus został osławiony przez le tout Paris jako odważny podróżnik, który „przywiózł z Gór Księżycowych zebrę, która podważa wszystkie dotychczasowe teorie zoologii. Ten wielki uczony ogłosił nową, rewolucyjną teorię jedności zwierząt. Uczeni z Niemiec uczcili brawami wystąpienie Marcusa”. Teoria „instynktologii” Marmusa wywołuje „sensację”, ponieważ „cała ich [dotychczasowa – przyp. tłum] nauka legła w gruzach”: Cerceau zostaje ostatecznie pokonany przez tę zuchwałą nową teorię, która dowiodła, że „[o]d teraz Ostryga, Polip Koralowy, Lew, mikroskopijne zwierzątka i sam człowiek stanowili ten sam rodzaj organizmu, zmodyfikowany jedynie warunkami życia”. P.J. Stahl, Sceny z życia prywatnego i publicznego zwierząt, Kraków 2015, s. 33- 39.

[19] Czy „cudowna różnorodność (...) rozmaitość gatunków, form, przeznaczeń” (E. Delacroix, Dzienniki. Część pierwsza (1822-1853), s. 101), wśród których Geoffroy pracował w Muzeum Historii Naturalnej znajdowała odzwierciedlenie w „bezeceństwach” „sztuki, gdzie tło góruje nad formą” (É. Alliez, J.-C. Martin, The Brain-Eye: New Histories of Modern Painting, z franc. przeł. R. Mackay, Nowy Jork 2016, s. 77; 59)? Mianowicie, w „halucynogennej menażerii” Delacroix „łączącej rośliny z zebrami” (tamże, 88): tego Delacroix, który uniezależnił kolor od konturu, by odejść od formalizmu neoklasycyzmu, Delacroix, dla którego „istnieją linie o monstrualnym charakterze” (tamże, s. 89), i w którego malarstwie pożarcie konia przez lwa przyjmuje formę teratologicznej metamorfozy, przez Érica Allieza określanej „masakrą malarstwa”, czemu odpowiadać miałby „[koniec]  z dzieleniem stworzeń na mięczaki, stawonogi czy ssaki”, który Balzac przypisuje Geoffroyowi. Alliez dostrzega w Polowaniu na lwa z okresu 1854-1956 „pozorną jedność złożonej płaszczyzny kompozycyjnej, która daje swobodę w wyrażaniu ruchu i dynamiki [...] żeby móc przekroczyć międzygatunkowe podziały [...] we wzajemnym wyniesieniu, gdzie wszystkie formy embrionalne uległy zmieszaniu” (E. Alliez, The Brain-Eye…,dz. cyt., s. 89), jeszcze bardziej niż w „odrażającej” Śmierci Sardanapala z 1827 roku.

W trakcie wielkich wojaży – Goethego „podróży włoskiej”, Delacroix do Tangeru czy podróży Geoffroya po Egipcie, gdzie (semper aliquid novi) podsycał w sobie transcendentalne ambicje, mające po powrocie odizolować go od reszty kolegów po fachu, tylko po to, by we własnych pismach biologicznych powoli wydostać się z tłumionej latencji (T. Appel, The Cuvier-Geoffroy Debate, dz. cyt., s. 81–82) — empiryczne przemieszczenia otwierają transcendentalne perspektywy. „Podróż jest intensywna, to prawda. Ale rzeczywiście się odbywa.  Na serio” (J.-C. Goddard, A Scabby Black Brazilian, przeł. z franc. T. Murphy, M.B. Kronic, Falmouth  2023, s. 44; za pouczający kontrprzykład posłużyć może relacja Goddarda [s. 27–39] z bezbarwnego pobytu Lévi-Straussa w Brazylii). Na temat związku między Delacroix i Geoffroyem zobacz także: A.A. Lang, Re-envisioning the Natural World in Eugène Delacroix’s Lion Devouring a Horse. Ze współczesnych przykładów, zobacz ilustracje japońskiego artysty Satoshiego Kawasakiego, humorystycznie przedstawiające geoffroyesowskie zasady anatomicznego origami, np. カメの 甲羅はあばら骨 (A Turtle Shell is Human Ribs, 2019).

[20] G. Deleuze, F. Guattari, Tysiąc plateau, dz. cyt., s. 196.

[21] Tamże, s. 56.

[22] G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, dz. cyt., s. 307; s. 178.

 

ZAKŁAD
magazyn społeczno-poetycki

Redaktor naczelny:
Kamil Kawalec

Redakcja: 
Agnieszka Wolny-Hamkało
Jakub Skurtys
Malwina Hajduk-Kawalec
Andrzej Graul
Piotr Brencz
Kinga Borto

Projekt animacji i strony internetowej:
Kinga Bartniak

Kontakt:
zaklad.magazyn@gmail.com

  • Instagram
  • Facebook
  • YouTube

Wydawca:
Towarzystwo Aktywnej Komunikacji
Adres: ul. Hermanowska 6A, 54-314 Wrocław
KRS: 0000045825 NIP: 894-25-67-840 REGON: 931998437

ISSN: 2956-7173

logo-tak.png
logo WIK.png

Partner Wydawniczy w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego: Wrocławski Instytut Kultury

PL_02.png
bottom of page