***
Rozplata mi warkocze w sieni,
szepcze i zmiękcza światło.
Spakowali mnie na okręt.
Tuziny objęć.
Wyglądanie za sterem
przecina rzęsy wpadające w zawody.
Na nich skalane są drogi.
***
Ptak wydrapał krzyż na jego czole,
od tego oślepł i mówił mgłą.
Wołał, a ona tłukła miasto.
Gdy było zbyt głośno, skrobał na rdzy.
Przetnij język, by stał się doliną,
bramą dla twojego źródła.
Zatop chleb, góry,
łona pomiędzy nimi.
Puste są dłonie ludu,
puste kręgi gołębi,
przez nie słońce roztapia wosk,
gładzi jego skronie.
***
Kopyta przeszły przez falę,
wyrwały z oceanów głowy.
Musimy się złożyć,
z palców zebrać zgnicia,
związać je przez rzepy i
maszerować długo, ale tylko mostami.