top of page

Izabela Łęska - Przypadek obiektywny to fakt. cz. 1


fotografie krajobrazu Morza Martwego w Izraelu wykorzystujące efekt solaryzacji,

wydruki w układzie symetrycznym na papierze samoprzylepnym

w rogu galerii, 150 x 200 cm każdy





„Układ koloidalny”


Przypadek obiektywny wydarzył się.

Przypadek obiektywny wydarza się.

Przypadek obiektywny wydarzy się.

Przypadek obiektywny istnieje.

Przypadek obiektywny to fakt.



André Breton, przyszły przywódca wielkiego ruchu surrealistycznego, jest surowo wychowywanym jedynakiem, który marzy o rodzeństwie. Nauczyciele szybko zauważają wy różniającego się ucznia i podrzucają mu liczne lektury z filozofii. Młodzieniec w dniu wypo wiedzenia wojny przez Francję ma przy sobie jedynie tomik wierszy Artura Rimbaud, który z czasem w „Pierwszym manifeście surrealistycznym” nazwany zostanie prekursorem kie runku. Wybucha wojna i świat barwi się na czerwono, a Breton w książce podkreśla dziwne zdanie: „Ja to ktoś inny”. Podoba mu się zamysł odmiennego wcielenia, czasami ma zresztą niejasne odczucie, że jest podwójny.





lampa lava, woda, olej, czerwony i niebieski wosk, świeczki, tabletki Alka-Seltzer

wrzucane do naczynia przez widzów w trakcie oglądania wystawy, 70 x 50 x 30 cm





André Berton jest z kolei jednym z pierwszych, który dociera na „Solaris” Stanisła wa Lema, pełniąc funkcję rezerwowego pilota statku Shannahana. Na tajemniczej planecie wschodzą i zachodzą dwa słońca, które w beztroskim rytmie barwią otoczenie raz na czer wono, raz na błękitno. Solarny krajobraz pokrywają koloidowe substancje, które tworzą ka lafiorowate, nowotworowe formy rozumnego oceanu, wielkiego mózgu, do którego szuka się sposobów wglądu. Ludzkość, próbując zbadać planetę, wysyła elektro-sygnały. W ten sposób nawiązany zostaje niezrozumiały dialog, toczy się gra, w której stawką są granice ludzkiego poznania.

André Breton zaprzyjaźnia się z Philippem Soulpault. Wkrótce zaczynają ekspery mentować ze słowem i wspólnie publikują „Pola magnetyczne”. To pierwszy w historii, go rączkowy zapis pisma automatycznego, które swobodnie podąża za myślą w żaden sposób nie poddając jej krytyce, dostarczając zupełnie wyjątkowego wglądu we wnętrze ludzkiego umysłu.

Berton ze statku bezpiecznie podziwia mutującą się materię. Mimoidy, grzybiska, asymetriady, pacierzowce hipnotyzują i pozwalają patrzeć na siebie godzinami. Naukowcy, wykorzystując między innymi promienie rentgenowskie, rozpoczynają coraz agresywniejsze interakcje z planetą. W ich efekcie ginie jeden z solarystów, reszta ekipy rozpoczyna gorącz kowe poszukiwania kolegi. Berton wyrusza samotnie, stawia pierwsze kroki na Solaris, czuje się zagubiony, gdy objawiają mu się niesamowite wizje.



wideo, reklama Alka-Seltzer z udziałem Salvadora Dali z 1974 roku,


André Breton staje na czele ruchu surrealistycznego. Z początku niecodzien ne metody twórcze nadrealistów nie są powszechnie rozumiane. Choć nadrealistycz ne kolaże są bardzo atrakcyjne, uważa się, że ich dzieła to efekty halucynacji. Breton nie może tego znieść, za każdym razem wpadając w ataki złości i stany rozdrażnienia.

Dziwne wypadki na Solaris stają się obiektem dociekań ziemskich ekspertów. Komi sja orzeka, że doznania Bertona to halucynacje wywołane atmosferą planety oraz efektem promieniowania wymierzonego w lewy skroniowo-ciemieniowy styk mózgu, który zostaje na stałe uszkodzony. Powoduje to u niego permanentne odczucie bliskiej obecności sobowtóra. Berton po powrocie z wyprawy uznany zostaje za niepoczytalnego, a jego zeznania zostają sumienne spisane i funkcjonować zaczynają w świecie solarystyki jako tak zwany mały apo kryf.

Ciekawe czy gdyby litery ich nazwisk ułożyłyby się inaczej to jeden zajmowałby się teoretyzowaniem na temat surrealizmu, a drugi byłby pierwszym śmiałkiem, który odważa się wyjść na planetę przepełnioną niezrozumiałą, replikującą się materią? Literówka bardzo przypada mi do gustu. Wyszukiwarka internetowa podpowiada: czy chodziło Ci o André Bre ton’a. Nie, ja uparcie szukam informacji na temat tego drugiego.

André Breton wychodzi ze swojego mieszania przy rue Fontaine 42 w Paryżu i idzie do najbliższego kiosku kupić paczkę żitanów. Na ulicach panuje niesamowita atmosfera, w powietrzu wyraźnie czuć podniecenie. Za chwilę ludzkość stanie się świadkiem niezwy kłego zjawiska, mówi się o tym w radiu od miesięcy. Dzisiaj ciała solarne tworzą taki układ z nasza planetą i słońcem, że na Ziemię dotrzeć ma wiązka światła o fioletowej barwie. André Berton idzie tą samą paryską ulicą w stronę stacji metra Blanche. Dokładnie w momencie, kiedy świat, jak za dotknięciem włącznika, na kilka chwil zmienia barwę, wpada na mężczy znę, któremu z rąk wypadają papierosy i zapałki. Patrzą sobie głęboko w oczy, stanowiąc idealną koloidową formułę.

Errata do trzeciego wydania „Solaris” z roku 1966 – tego samego, w którym umiera André Breton – zawiera krótkie wyjaśnienie. „Postać André Bertona nie była w żaden sposób inspirowana postacią André Bertona, a wszystkie podobieństwa pomiędzy dwoma postacia mi wynikają z samej natury świata.”



golf ball typewriter IBM, czyli obrotowe czcionki maszyn do pisania oraz

fragmenty solnych rzeźb z plaży Morza Martwego w Izraelu, 30 x 80 x 50 cm











bottom of page