Koncepcja i kierunek artystyczny: M. Tuzinek, obraz wygenerowany przez AI, za pomocą OpenAI DALL·E
Zaczęło się to wszystko, bym skłamał że wiem od kiedy. Ale namacalnie to od kartki za wycieraczką auta.
Powtarzałem Joannie żeby nie parkowała samochodu za blisko bloku, bo jest to miejsce sporne. I jak na polu minowym trzeba kroki stawiać roztropnie i po namyśle. Tylko dla obecnych członków zarządu spółdzielni mieszkaniowej, nie pisze nigdzie, ale kogo nie zapytać, wiadomo że tak jest.
Nie będzie przecież Joanna kilometr tych ciężkich toreb nosiła, żeby jej się ręce wyciągnęły do ziemi? Albo rozczapierzona żeby upadła przez wysoki krawężnik i podnosiła się za chwilę z kolan. Nic nie dawało to wieczne przypominanie, że się na zaparkowanym samochodzie pod domem przejedzie.
Ale przecież nie mówiłem? Następnego dnia, za wycieraczką znalazłem kartkę – aż jęknąłem – na której było napisane: „Gdzie ty kurwo pedale parkujesz”. Podpisane było uroczym: „Joe – same słodkie chwile”. Wydawało się widocznie Joemu, że prędzej na milionowym FB doszukam się szpiegującym programem „Klos” kim jest, dlatego kartkę właśnie wetknął za wycieraczkę starodawnie. Będziemy sobie wymieniali wobec tego kartki wyciągając lub wkładając je zza wycieraczki. Proszę Joe bardzo.
Odpisałem, chociaż długopis niepewnie trzymałem w ręce, pierwszy raz od lat iluś:
„Wszyscy przecież wiedzą, że jest to dzielnica gejów i lesb urodzonych z kurew. To żadną tajemnicą nie jest, Joe, dla nikogo. Kiedy właśnie sobie paznokcie nowe robiłem w salonie kosmetycznym U Maćka, a widzę jak, Joe, ty wkładasz korespondencję homofobiczną za wycieraczkę, dobrze myślę sobie i nie będę pośpiesznie zrywał się z fotela. A gdy tak patrzyłem na ciebie, Joe, z tyłu, zapragnąłem i Twoją twarz zobaczyć z przodu i czy jesteś już po wycięciu z nosa włosów czy przed? Czy wystarczająco dużo czasu poświęcasz na urodę?
Zaraz po przeczytaniu twojego papierowego posta, Joe, pobiegłem na ostatnie piętro bloku, z którego pomyślałem rzucę się, byś, Joe, zadarłszy głowę do góry, mógł zobaczyć jak latam najpierw, a za chwilę jak rozbijam sobie łeb o dach dacii. Byle tylko paznokci nowych nie połamać w czasie lotu, a i włosy na dobre też upiąłem wsuwkami do włosów przed wiatrem. Żebym poważnie wyglądał szybując. By miło było ci na mnie patrzeć.
Po paznokciach później w zaciszu mym domowym, Joe, zabawa. I sam nie zgadłbyś jak daleko może posunąć się nasz klub osiedlowy Gej Extreme, gdy zamkniemy za sobą drzwi. Lesby jak tylko wypiją za dużo, to przyłączają się do nas, obejmując nas swoimi ramionami wytrenowanymi w siłowni. I zapewniam cię, Joe, że nigdy w życiu nie poczułbyś się bezpieczniej.
Że tańczyliśmy wszyscy długo razem nago–pogo, to co? Jakbyś, Joe, chciał zdjęcia z tego zajścia zobaczyć, to zepnę je z listem spinaczem do papieru, bez krępujących czarnych pasków na oczach i pod brzuchem.
Chociaż nieraz byłem świadkiem, jak królowa lesb na osiedlu, Karolina, biła po twarzy dzieci wracające z kościoła. I wyobraź sobie, Joe, że te niewinne dzieci same przychodziły do Karolci, prosząc się o bicie po twarzy. Jakiegoś jakby im brakowało w życiu czegoś, co Karolcia im dawała. Powiem ci, Joe, nigdy nie widziałem Karolci w takim szale dzielenia się sobą – na lewo i prawo biła, nie patrząc na ręce.
Aż płakała przed dziećmi Karolcia, żeby nie przychodziły więcej po lanie. Teraz też za moim pośrednictwem teraz, Joe, cię prosi, żebyś tym dzieciom zabronił do niej przychodzić, bo ręka jej spuchła od tego ciągłego okładania po twarzy i nawet wyskoczyła jej ta robotniejsza ręka ze stawu. A po twoim tonie w liście, Joe, od razu przed oczami staje mi mężczyzna z prerii teksańskiej lub stacji kosmicznej MIR. Ty pewnie, Joe, nie lubisz tego biegania nago po półpiętrach. To sobie nie lub.
Podejrzewałem, że ktoś jakimś sposobem zagląda mi do szafy gdy mnie nie ma w domu i zastanawia się, skąd w niej tyle koszul w takich groteskowych kolorach? Mnie, Joe, wystarczy, że raz dziennie wymienię koszulę na nową, a tobie?
Raz mogę, Joe, na widok chuderlaka dostać dreszczy, a raz od patrzenia na wielkie mięśnie na rękach wzbudza się we mnie, Joe, rechot. A twój jaki jest, Joe, wygląd? Dzięki temu, że cię nie widziałem, Joe, dla mnie zawsze będziesz atrakcyjny, nawet po ciemku i w niewyprasowanej pidżamie”.
Za wycieraczkę wsadziłem list w kopercie bez znaczka i zaadresowałem: “Joe-skądś, same słodkie chwile”.
Drugi list to Joe zatytułował podręcznikowo: “Do Przewodniczącego Extreme Gay Club na całą dzielnicę Włókniarz Północ”.
Tak napisane:
„Obserwuję ciebie chuju ciągle i nie przecież że jakoś maniakalnie, czyli przez całą dobę to nie. Ale jak śpię swoje oczy pożyczam komuś innemu. Żebyś ty nie mógł chuju zasnąć pod ich ołowianą płytą. Nawet wtedy cię widzę, jak zbierasz pod prysznicem włosy, co zgubiłeś z dupy przy myciu. I zlituj się, przecież mógłbyś Joannę wysłać do dalekiego sanatorium w górach Stołowych. A po co będzie patrzeć ci na gębę, po której Joe będzie ci jeździł codziennie pługiem?
Chleba sobie może zakup tylko więcej, żebyś tak często nie musiał wychodzić z domu. Bo za każdym razem będzie cię mniej wracało do domu. A i mnie radość zabijania ciebie za szybko się skończy.
A jak, jak mam skomentować, że nie kupujesz nic w sklepie w którym jest najtaniej? W Kauflandzie, sklepie, gdzie masz wszystko: i proszki i mleko i buty. Ceny nigdy nie są dwucyfrowe, a jak się im pomyli cena z VAT z tą bez, to zaraz oddadzą ci pieniądze bez ociągania. Masz taki wybór różnego typu chleba. A ty, chodzisz do piekarni jakiejś dalej gdzie indziej. Mnie by obrzydziło, gdybym kupił coś z mięsa czy drobiu gdzieś indziej. Czego szukasz i przepłacasz jeszcze? A jak książkę kupiłeś – „Zwał”? Za sam tytuł powinni ją wycofać z księgarni, a może spalić powinni lepiej kartka po kartce? To niosłeś ją przez całe osiedle na widoku i że tytuł jej gorszący mógł każdy przeczytać.
A piw, win i wódki nie da się wybrać w sklepie ogólnospożywczym Kaufland? To nie raz widziałem jak pośpiesznie chowałeś do torby inne alkohole w innym sklepie, do którego ja nie mam zaufania za grosz, bo dolewają w nim do wódki naftę, a do wina chuj wie czego. Naprawdę to powinno być ci głupio, gdy przechodziłeś obok tego sklepu Kaufland nie wchodząc i nie kupując nawet jednego cukierka na wagę. Nie zauważyłeś, że kobiety pracujące na kasach mieszkają na Włókniarzu Północ? Z patrioty nic nie masz, tylko więcej z niemieckich bauerów.
Do kościoła parafialnego też przestałeś chodzić, ponieważ jakiś ksiądz ponoć przytulał do siebie zdjęcie z mężczyzną, a było to zdjęcie Jezusa w aureoli i jak teraz nie jest ci glisto głupio? Ale jak się jeździ dwunastoletnią dacią, to czego można się spodziewać po człowieku.
Butelek też widziałem że nie selekcjonujesz plastikowych na wodę, i zobaczysz, że za chwilę nie będzie ci widać głowy zza tych butelek, gdy wejdziesz tylko do śmietnika. Ja chociaż je zgniatam, ale na złość chujom z administracji też nie segreguję. I tu geju nie do końca mogę cię zrugać. Wady i przywary Bóg równo widocznie jednak podzielił między wszystkich. Ale tym samym nie wyciągam do ciebie ręki na zgodę, bo nie.
W jakiś klub piłkarski wierzysz że jest mistrzem polski? Ja w żaden. I też nie musisz z tą mądrością chodzić i powtarzać.
Co do innych nauk opartych na życiu, żebyś wziął do siebie jedynie tę, że jak chuj stanie ci dęba w bezludnym kraju, weź i nie lej po nim zimną wodą. Bo jakby nie jest to karabin maszynowy, który zabija ludzi. Ale nie wiem czy nie jest to nauka za daleko idąca.
Słyszę jedynie rano jak wynosisz puste butelki, które dzwonią ci w worku na śmieci, zamiast dać nam pospać w niedzielę. Gówno sobie z tego robisz i tu jest główny żal o to do ciebie. I tak mógłbym cię kopać po tyłku codziennie, zmieniając tylko buty z tych miękkich zniszczonych od kopania na nowe, twarde. Ale w długopisie moim kończy się tusz i co? Miałbym ci przeciąć żyłę, żeby mieć czym pisać? Żebyś się miał tylko na baczności – pamiętaj codziennie. Twój Joe – same słodkie chwile”.
Nie wyrzuciłem tego listu ani nie pokazałem go Joannie, a raczej posłużyć mi będzie mógł jako dowód. Może, kiedyś tam.
A ten dziennik „Fakt” co leżał na szybie auta. Jak otworzyłem, pełno było w nim podkreślonych wyrazów. Dopiero jak je przepisałem jeden pod drugim powstał logiczny ciąg:
KTOŚ
OCZY TĘPI
A
WŁOSY
ZE STRACHU
PRUSZĄ ŁUPIEŻEM
ZOSTAWIAM TROPY
DLA PSA
TAKIE BUTY
I TYLKO
NIETOPERZY
CAŁA NORA.
Joe zakreślił słowa, które miałem w głowie, nie jakieś przypadkowe. Może też Joe zagląda przez zaciągnięte kotary lepiej niż ksiądz? I może w Samych Słodkich Chwilach jest kapłanem nie tylko od rozdawania ulotek na ulicy?
Spytałbym wprost, ale głupio by było. Żem od razu się nie poznał, tylko Joego spytał? Stałbym jak niewierny Tomasz.
A jak radio w samochodzie samo się włączyło, to też miałem omamy, czy wyraźnie słyszałem głos, który mówił:
„Mało że ci napisałem list, po którym się powinieneś nie lada wstydzić, to ty dalej tłuczesz butelkami w worze jak schodzisz. Ostatnio parkujesz tylko metr dalej od bloku, bo zmierzyłem i bliżej nawet jestem prawdy, że z Joanny chcesz zrobić faceta, mimo że ona nie chce i kupujesz jej tylko odzież na stoisku męskim z butami i spodniami. Do fryzjera też zacząłeś chodzić z nią do męskiego, chociaż do tej pory był to fryzjer damski U Maćka.
Sam przeto widzisz, że nie tylko posiadam gazety ale i radio. Że tutaj mówię do ciebie i mogę ci złe wady wytknąć dzięki
radiu,
gazetom,
tu wahanie TV czy Onet, ale się rozstrzygnie.
Gdy tylko odczytasz ciąg liczb zaznaczonych w “Fakcie” na seledynowo, ukaże się twoim oczom numer konta, na które jak najczęściej będziesz przelewał pieniądze w kwotach jak najwyższych. W zamian wszystko ci powiem: gdzie się kupuje chleb, tytuły podam ci książek do czytania, a muzykę wybitną zawsze będziesz słyszał jak włączę ci radio.
A skąd byś wiedział, że geje chodzą po ulicy bezprawnie? Bądź że najbliżej bloku parkują członkowie zarządu spółdzielni mieszkaniowej tylko? Joannie też nie mieszaj w głowie tymi męskimi strojami. Do kościołów też radzę ci innych nie chodź niż do parafialnego, a w razie śmierci też sobie pomyślałeś? Nienawiść jest mi obca.”
Hola, Joe – mówię do radia – Joanna zawsze była kobietą, będę się upierał. Mam jednak radia nie ściszać ani nie wyłączać? Joe, zablokowałeś mi te funkcje w radiu samochodowym już na dobre? Bo może, mówię, zagalopowałem się pisząc do ciebie, Joe, list otwarty? I o tych orgiach trochę fantazjowałem. Zawsze mogę ciebie, Joe, przeprosić. Przez radio. Oczywiście, że dobrze zrobiłeś, bo z tym ściszaniem niepotrzebnie by mnie tylko kusiło. Ale raczej jak przeglądałem się goły przed lustrem, dzięki, Joe, tobie, nie widziałem u siebie, Joe, waginy i aż do tej pory drżę szczęśliwy. Karolcię też wymyśliłem na poczekaniu, bo komu przez myśl by przebiegło bicie dzieci po twarzy. Pogo – nago, ach, Joe, nikt nie mówi przecież o stosunkach.
Napis Kaufland przyklejony będę miał odtąd Joe i na dacii i na balkonowej szybie, ale też tatuaż sobie z nim zrobię na każdym palcu, a będę ich używać tylko do płacenia w Kauflandzie. Sobie, Joe, nie wyobrażam, żebym od dzisiaj nie wkładał do worków na śmieci wygłuszającej agrowłókniny lub chociaż wyciszającego papieru toaletowego. Naprawdę nie bierz na poważnie tego, co do ciebie wypisywałem. Czuję się jakbym wyszedł z próżni stuletniej i nie wiedział co robię. Siedzę dotąd, Joe, w czarnej jak piekło dziurze.
Na wszelki wypadek weź i mi zaznacz cyfry w następnym numerze „Faktu” jakbym ten zgubił.
Niepotrzebnie też biegałem po innych sklepach i wyobraź sobie, Joe, że nie zdawałbym sobie z tego bezsensu sprawy, gdyby nie ty, Joe, dlatego ponadto życzyłbym sobie, żebyś sieć telefonów komórkowych dostał od kogoś i byś mógł codziennie do wszystkich dzwonić, przypominając cyferki z konta bankowego. A przecież nie tylko. Daleki też jestem od, na przykład, niedoceniania prawd.
Na razie tylko mogę cię, Joe, przeprosić za to, co napisałem, teraz na antenie radiowej jakby live, ale po okrzepnięciu we mnie głębszej refleksji, napiszę ci, Joe, przeprosiny na dziesięć stron z prośbą, żebyś nigdy nie wyłączał radia w mojej dacii.
Commentaires