Artem fumigians
Twardym lity kamieniem wzgórek okazały,
problematyka odpowiedzialności do seksu;
nienormatywny czas pracy, presja kapitału, kiedyś
zaglądanie do kielicha jak do kwiatu Mai, z lufą
u skroni przy wtórze muzyki sfer w czarodziejskich
kapciach. Jak kielich zostawiam hologram wyżej
nad Dźwiną z Papagenem, zjeżdżam w dół i sikam
na Łemkowynie na łopiany, paprocie, ładnie proszę.
Oj, dana jest mięsistość drobiazgu na wierzchu niczym
cerkiew w jabłoniowym kwieciu, prosto z podajnika
te ruchy, co zapewnią. Nic murowanego, a drewno
spłonęło. Głęboka szczerość zorganizuje istotne
przeprawy, przemoc jeszcze mocniej, lecz kto
po prawdzie pozna miarę na przyzbie, kto tu
poprzydzielał przemocowe role, kto je
pozamieniał, gdy bez niczego robię wiochę niczym Łemko
i to tak, że nic już nie zostaje, tylko miejsce po wsi.
Dowland
Ostatni z bliźniaków ma dostęp do starego drzewostanu i uroczego spadku gruntu:
można się zorientować, jak było tu, gdy mieszkali dawni, inni niż obecny rudobrody
gospodarz, jego ciekawie niespokojna żona, elfio łagodny syn. Ich taca z przekąskami
dzban z lemoniadą w ogrodzie, to czyste malarstwo i światło; nasze śmiechy jak dymki
z lufki, pióropusze, przymiotniki to kolory, ogródek na tyle barwny, czuły i nieistotny
by go mieć pod powiekami już zawsze. Zawsze? Pamiętamy tamtych! (zresztą malarzy)
obrażonych, porzucających nas gwałtownie na pastwę nas samych i koniec końców
dobrze, gdyż teraz oddani jesteśmy światłu: gorący wiatr niesie niespieszne
frazy lutni, gdy wracamy do mediny na Kazimierz, najsłodsze rzeczy są za darmo
i przypadkiem, "Dotyk czy PIN?" pyta młoda ekspedientka. "Dotyk", mówię - jej ręka
przez najdrobniejszy ułamek, drży.
What Burns Never Returns
Tablica rejestracyjna auta przede mną taką ma kombinację liter i cyfr, że widzę tylko
TO SELF (do siebie). Tu dopiero jest początek, „tu dopiero jest, jakbym chciał"
tędy jeszcze nie jechaliśmy, nie to Zakopane, drugie. Ślepy przewodnik nigdy
nie był w Cisnej, to jasne. Głos nawigacji fortunnie rwie singiel, który lubisz
gdy na szosie światła czegoś jadącego za naszym pirackim busem podświetlają litery
naklejone na tylnej szybie, powodując, że te wyświetlają się na potylicy kierowcy:
intravimus silvam simul et in aeternum habuimus viridi lux. Skoro przeszłości nie ma
a przyszłość nie nadchodzi, dlaczego to, co łatwopalne tak chętnie przyjmuje ogień?
Czy to dlatego, że przeszłości nie ma, a przyszłość nie nadchodzi, to co łatwopalne
tak chętnie przymuje ogień?
Most Do Lung
Pamiętam delikatne aplikacje ruchomych celów na nocnym niebie nad poligonem, połyskliwy drobiazg
dryfujący jak plankton w aurze prawie nonszalanckiej przezroczystości, powietrzu lekkim niby woda
z lodowca. Łopot spadochronowego jedwabiu w blasku flar i echu dalekich eksplozji schodził się w jedno
z dyskretnym szumem morza, bowiem orientacyjnie szeptał o poczuciu białej precyzyjnej magii.
Zapisz ten świat, włącz noktowizor:
w takim oto świetle wypuszczasz pad-a, zdejmujesz palec ze spustu dni upartej wolności. Ciemność ciemność, tourneѐ po sennych nadmorskich kurortach, ciemność to miłość. Jak daleko możemy się posunąć?
Jesteśmy otoczeni. Nazwijmy to umieraniem. Znikniem jak w przekładzie LnŚ. Czy dotrą do nas nowe zaskakujące wiadomości z terenu działań, teatru wojny? Kto tu dowodzi, synu?
A nie pan?
Benevolent
Tu się urodziłem, tu wychowałem, tędy akurat przechodziłem, kiedy Patryk
napisał, że robimy tę rzecz z grzybami jesienią. Jaką wiadomość do wszechświata wysyłamy
każdorazowo z Voyagerem własnych myśli? Benevolent, słówko, którego znaczenie co i rusz
zapominam. Czy Benevolent, to ten koleś w gabinecie, co ma sygnet z niebieskim kamieniem, papugę,
siedzi w większym od siebie fotelu o takim samym odcieniu, jest przez to nie do ruszenia?
Więc mówisz mu: stary, siedzisz na skrzyni z Karaibów – a on się śmieje, jakby wygrał
życie, ale obaj wiecie, że to nie wszystko, że jak nie będzie kopał głęboko, to nie będzie
miał nogi. Postoi trzy kolejki, potem rozwali nam planszę, normalnie wyjebie ją w kosmos,
kiedy się odkujemy i kupimy rancho na Cul de Sac. Wszędzie w domu, ale dobrze najlepiej.
La grande belleza
Swipe right o zmierzchu
pośród murmurnand marmurów z poczuciem
pilności/ Deweloperka ciasno
deweloperka rzadziej rozebrać
walące się rudery a postawić nowe
i też rozebrać. Są brzydkie
stare a niektóre wyglądają
jakby miały runąć na ładne stare
którym ktoś obiecał
erygować
świat światło zieleń biel z rynku
wtórnego dość zrezygnowane
często z dziećmi ich zaprzeszli
mężczyźni drążą tunele biznesu
z młodszymi pod ręką pod kciukiem
stopnie popiołu kotwice
na przedramionach ciśnienie
mierzy się w barach. W tej bajce
następnym razem kiedy poczujesz pustkę wiedz
że możesz na mnie liczyć
Swipe right o świcie w więcej
cichego prawdziwego świata światła
w balans bieli w pościeli
Osobne sny
Och, pamiętam moje życie w pacynie. Bohaterstwo dnia codziennego „na Świerczewskiego”
czyli na bani i inne rzeczy, które robisz w Baligrodzie będąc martwym. To łatwo jest wyłapać
trudniej te inne, późniejsze, i przepchnąć. Wiesz, jakby dzień stopniowo przestał mentalizować
i zaczęło już szarzeć, kiedy dotarliśmy do lasku u podnóża Kępy Bez Ksywki, nanizawszy kjdfynhg k.cjfh;S".
- To może tyle o sobie na podłodze, na początek, na pokładzie wiersza. Zjawisko oporu. Zgon jest
nam bliższy niż śmierć. My wszyscy staliśmy "dokoła" siebie, jak na buzdyganie z chwiejnej łajby
opływającej "świat". Jetpack zajebany falaflami wglądu, podmiot liryczny jak Roy Batty, przedwcześnie
melduje wykonanie zadania promienie laserów błyszczące tłusto w ciemnościach blisko Wrót Tannhuasera: „że hej“. Instrukcje nie nadeszły, trzeba było latami łuskać z siebie. Przywiąż się na koniec do masztu, milcz o nieodmiennych słodkich częściach morwy, gdy znaki mówią dobitniej niż słowa w krótkich chwilach przejaśnień. Ktoś tu chyba liczy, że sakrament wkroczy na pl. Zbawiciela, tęcza uruchomi zraszacze zaraz w krwiobieg na zawsze wejdzie korowód przebierańców z wieńcem z kłosów, „galowo“:
płyńmy dalej; na pirogach mamy napisane "PERCEPTION" oraz "KIWI 3", płyniemy w dół snu
przynajmniej do katarakty, gdzie następnie jedna z piróg utyka nam autentycznie na amen.
Tamtym dwojgu płynie z nurtem cała flota starościny i komórka wójta w woreczku foliowym
a kiedy nie mamy kasy i komórek, to od razu w przeciwprzeniesieniu jesteśmy Kickapoo Winnebago
po obejściu już ochoczo walają się wygrzane formuły w związku z kradzieżą ognia spod pobliskiej
magistrali świtu, kiedy coś mówi, że pora przestać śnić, przejść od razu do krzyku po przebudzeniu
w dusznej kosmicznej dżungli a la Bitches Brew podstawionej w pionie, wszyscy mają wiatr w tę stronę,
ale nie wiem, czy już kończą: łódka kląska w rytm z falami przycumowana do błotnego brzegu, żagiel
innej położył się na wodzie, gostek w wodoszczelnym goretexie mocuje się z korzeniem. Bohdan? Piotr?
Tadeusz? Andrzej? Ktoś kosi trawnik w lesie, zalew jest sztuczny.
A gdyby tak trzeba było zachowywać mentalność pływaka żółtobrzeżka, gdy na melisce menisk wypukły, a w tle wiata typu „Ł”?
Uda w sztruksach w kolorze butelkowym, twoje „Muszę się z tym przespać” umyka, umyka najwyraźniej,
w oddali migoczą światła Zakładu Kąpielowego BAŁTYK, daj spokój, nie ma takiego. Wieczór nabija cię
w butelkę nabiera chorych rumieńców neonowych świateł, wreszcie, wody w usta, jakby miał pójść na dno
albo dawno tam „spoczywał”. Zarabiałem pieniądze, potem je przepuszczałem, w kinie sterując popcornem,
po napisach zbierałem białe śniegulinki siebie z fotela w okularach 3D jak śnieżyczki przebiśniegi na łące.
All those... moments... will be lost in time, like... tears... in rain. Kukułka bliżej, kosiarka dalej - napominały
napominały, że szczęśliwi czasu nie liczą. W termach chochołów finisz znaczy fiński. Bynajmniej
nie koniec, ale nadszedł. W tej warstwie snu twój uśmiech był jak raj podatkowy i groźba inwazji, Ewoku.
„Bo” kiedy był czas robić te rzeczy, to je trzeba było robić, "prawie jak w piosence o kanapce z człowiekiem" (?).
Miałeś słabiutką siłę przebicia z powodu niskiej samooceny pięknej jak plotka o przypadkowym spotkaniu
bletki z algorytmem, jak Tony Halik i Elżunia u Państwa Gucwińskich na obiedzie; biotopem pozostał inside;
[czasami] fantastyczne wiwarium! Powiedz tym w zoo, że chodzi o prosty uśmiech, bezpieczne ludzkie mięso
i życie per se, o studium endemicznego dzieła przypadku i męstwo rezygnacji. A teraz korzystając
z nadarzającej się - prof. Szyszko opowie nam o całej aferze z Lasami Państwowymi jebiąc sprawę od
początku & dokumentnie niczym głęboko zasłużony furmint. Głęboko zasłużony pierwszy tydzień urlopu,
w tym zwłaszcza walentyny, upłynęły pod znakiem ostrej awarii. Kocioł kondensacyjny dwufunkcyjny umarł,
pękło mu serce od niegdysiejszego mrozu.
Jakimi przedmiotami, jakimi ludźmi otoczyliśmy się? Jesteśmy otoczeni.
Z deszczu pod rynnę. Powiedzmy to chłodnym głosem. Zalogujmy się spokojnie do innego środowiska teraz.
Sposoby uczestnictwa w słońcu: jak to jest być tobą? Czy dostatecznie
kolonialnie i parno? Kto do ciebie mówi, jakimi słowy - oraz jakiż element
tak skutecznie i pięknie wytrąca cię z tego, co od niego słyszysz?
Przeszły dni jak „mżawka”, bo „mgła”, „mrużyć”, bo „mrugać”. Bo mogły. Pani na zdjęciach
najzupełniej przezroczysta, również przestraszona, chłopiec na zdjęciach przezroczysty, również smutny. Pamiętam każdą chwilę, jeśli mi pokazać palcem. Siedzieliśmy z kumplami na murku w parku i czekaliśmy aż przyjdzie przyszłość. Jaki czas wystartował
z miejsca jako jeden z porzuconych rozmokłych mebli? Trawa dobra, kompot piękna, mówiłem do Leszka,Wrzeszcz poranka.
Podaj soczystą wulgatę tej peregrynacji, Pay pal. Poprosiłeś o tłumaczenie załączonego tekstu o „Pałubie”
na anielski i w końcu popełniła je Marlena prosto w szmer i przelewy złotowe. Ty i ja lubimy fontanny
za ceglanym murem. Banglaj, wszystko inne to histeria. Mózg jest w środku i trzeba resztki ciała chronić
przed mózgiem. Galadriela napełniła misę po wręby wodą z potoku, odczekała chwilę, by się woda ustała:
to twój rebirthing, ostatni zajazd i abordaż, jak w piosence, show without showing, what you know without knowing.
Najpierw woda, potem głowa.