top of page

Julek Rosiński - zestaw czterech wierszy



trzy hektary 


stryjek miał w nowotarskim  trzy hektary

i jak nie rzuci jednego nad siebie.

ogłuszone ptaki przez tydzień pływały

brzuchami do góry.


kiedy opadł,

został nam ofiarowany

razem z łódką.

więc gdy przybijasz do brzegu,

jesteś już bardzo zmęczony


i podczas wieczornego obchodu

niedźwiedzie mylą ci się

ze zgiętymi we śnie babami,

ryjącymi ziemię,

w poszukiwaniu owoców.



królicze oko

Gerdzie


w XVIII wiecznych oranżeriach wylęgły się bażanty

i założyliśmy biskupstwo.

nocą z najbliższymi, wykradaliśmy je ze stajni,

jeździć do Wilna, albo na Hallera.


dalej nie pamiętam.

nosimy bluzy, mieszkamy przy metrze.

wsparta o kuchenkę mącisz, że wyrosłem,

a ja ciągle coś zrzucam.


i wciąż zbiegają ze mnie obtoczeni w pióra,

wywracając ławki, zapierając dech.

kochając wpadają,

powtarzają gubiąc.



bajka


kiedy słońce uderzy głową,

a koń ściągnie z nieba płachtę,

porzuceni w lawendzie wojownicy

będą dobijani widelcem

i wkładani do ust

z zamkniętymi oczami



człowiekowi, który jarał tylko w środy


podniosłem przebite ciało

i mówiłem do niego w języku kozic i murów

że w otwartych drzwiach płynie rzeka

a ukryta na strychu Marysia,

pewnie śmieje się  widząc

jak idący wzdłuż jezdni wędkarze

odprowadzają nas bezpiecznie do domów

z  pozapalanymi światłami


bottom of page